Umiera na raka. Spędza ostatnie chwile na tworzeniu cyfrowego klona
61-letni Michael Bommer, chorujący na nieuleczalnego raka, postanowił opowiedzieć o swojej niezwykłej decyzji przekształcenia się w AI. Cyfrowe "ja", które pomaga mu stworzyć firma Eternos.life, ma dotrzymać towarzystwa jego rodzinie i ułatwić jej przejście przez proces żałoby.
Michael Bommer ma przed sobą ostatnie tygodnie życia, ale nie zamierza ich spędzić na użalaniu się nad własnym losem - zamiast tego podjął się współpracy z firmą Eternos.life, która pomaga mu stworzyć jego cyfrową wersję. Wszystko zaczęło się w marcu tego roku, kiedy zamieścił w mediach społecznościowych informację o swojej ostatecznej diagnozie.
Wpis zwrócił uwagę jego przyjaciela, Roberta LoCascio, założyciela usługi AI LivePerson i twórcy Eternos.life - programu AI, którego zadaniem jest tworzenie cyfrowych wersji ludzi, które zostają po nich po śmierci i z którymi można nawet rozmawiać, zapewniając niejako obecne w nazwie "życie wieczne". 61-latek podchwycił ten pomysł, chociaż proces tworzenia cyfrowego "ja" nie jest łatwy.
Cyfrowe życie wieczne
Trzeba nauczyć program nie tylko swojego głosu, ale i opowiedzieć mu wiele historii ze swojego życia, aby mógł później odpowiadać na pytania w taki sam sposób, jak "oryginał". AI zostało więc nakarmione 300 sentencjami, aby imitować głos oraz 150 historiami z życia, w szczególności informacjami dotyczącymi wyznawanych wartości i mądrości, które chciałby po sobie pozostawić.
Bo chociaż istnieją też inne programy "zachowania" życia oparte na sztucznej inteligencji, autorzy Eternos.life przekonują, że tylko on ma wystarczającą "intuicję", aby rozumować jak człowiek, skutecznie wybierać obszar informacji, a nawet go rozwijać. A jak to później będzie działać? Wyjaśnia to sam Bommer, a mianowicie gdy sztuczna inteligencja chce odpowiedzieć na pytanie, "udaje się" do chmury, gdzie jest cała wiedza, którą jej zostawiono.
Porady, historie, a może wiersz?
Algorytm wybiera pasujące fragmenty i łączy je w całość, którą słyszy rozmówca. Mężczyzna przekonuje w podcaście "Contronz This", że kosztuje to ogrom pracy, ale było warto, bo zrobił to wszystko dla najbliższych. Co więcej, przyznaje też, że cały proces przyniósł mu pocieszenie i zbliżył go do synów, którzy mieli okazję usłyszeć opowieści i ciekawostki z życia ojca, o których wcześniej nie mieli pojęcia.
Jak opowiadał też we wspomnianym programie, rok wcześniej podczas jednej z rozmów z żoną usłyszał od niej, że najbardziej będzie jej brakowało tego, że będzie mogła do niego przyjść, zadać pytanie, a on usiądzie i "spokojnie wyjaśni jej świat", więc motywacja do działania była duża.
Co ciekawe, chociaż obecnie jego sztuczna inteligencja składa się wyłącznie z głosu i słów, kiedy odpowiednia technologia będzie dostępna, będzie go można również zdigitalizować w formacie wideo. Mężczyzna liczy na to, że dzięki temu lepiej poznają go choćby jego małe wnuki, co w innych okolicznościach nie byłoby możliwe.
Jeśli napiszesz swoje wspomnienia, nie będzie to życie wieczne. Więc postrzegam to bardziej jako narzędzie, prawda? Chcę dzielić się swoją wiedzą i doświadczeniem. A potem mnie już nie ma... I chcę, żeby kolejne pokolenia odziedziczyły po mnie jak najwięcej mojego doświadczenia i wiedzy