YouTube usuwa licznik kciuków w dół ze wszystkich filmów

Serwis poinformował właśnie, że zmienia ustawienia dotyczące licznika To mi się nie podoba na wszystkich platformach - już niebawem będzie on prywatny i nie będzie wyświetlany przy filmie.

Serwis poinformował właśnie, że zmienia ustawienia dotyczące licznika To mi się nie podoba na wszystkich platformach - już niebawem będzie on prywatny i nie będzie wyświetlany przy filmie.
YouTube rezygnuje z licznika kciuków w dół /123RF/PICSEL

YouTube rozpoczyna stopniowe wprowadzanie zmiany, za sprawą której licznik kciuków w dół będzie widoczny tylko dla osoby umieszczającej film w usłudze (twórca sam zdecyduje, czy weźmie to pod uwagę podczas tworzenia nowych treści). Użytkownicy wciąż będą mogli klikać To mi się nie podoba, żeby algorytmy serwisy wzięły pod uwagę ich preferencje podczas dobierania rekomendacji, ale nie zobaczą już, ile osób miało podobne zdanie. 

Zmiana obowiązywać będzie na wszystkich wspieranych platformach i jak informuje YouTube jest jednym z narzędzi w walce z negatywnymi kampaniami wycelowanymi w konkretnych twórców, z którymi serwis próbuje walczyć od lat. Dlaczego? Głównie dlatego, że takie zmasowane akcje, często opłacone lub prowokowane przez konkurencję, mogą zniszczyć pozycję kanału i twórcy.

Reklama

Jeśli przy filmach pojawia się masa kciuków w dół, to systemy serwisu mogą ograniczyć rekomendacje dla takiego twórcy, co przyczynia się oczywiście do obniżenia potencjalnego zysku. Co więcej, jak zauważyło Google, wielu użytkowników wybiera materiały do oglądania właśnie na podstawie stosunku kciuków w górę i w dół, więc takie negatywne kampanie mają ogromny wpływ na rozwój kanałów. A że te dużo częściej przytrafiają się mniejszym kanałom, to w bardzo łatwy sposób można tak stłamsić młodych wartościowych twórców.

Mówiąc krótko, to nieuczciwe i niesprawiedliwe, dlatego YouTube od dawna próbuje coś z tym zrobić, a jednym ze sposobów było właśnie testowane w marcu ukrycie licznika To mi się nie podoba. I wygląda na to, że sposób działa, bo w innym wypadku serwis nie zdecydowałby się przecież na jego powszechne wprowadzenie.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: YouTube | Google
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy