Zachodnie czołgi bezużyteczne? Ukraińcy muszą atakować pieszo

Jak wskazują media ukraińscy żołnierze podczas kontrofensywy spotkali się z tak dużymi polami minowymi, że często nie są w stanie efektywnie wykorzystywać ciężkiego sprzętu przekazanego przez Zachód. Stąd często muszą atakować na piechotę, aby nie tracić cennego sprzętu.

  • Ukraińska kontrofensywa napotkała na jedną z najcięższych przeszkód armii - ogromne pola minowe, rozciągające się na kilometry terenu. Rosjanie, szykując się na potężny atak, przygotowali prawdziwe "pola śmierci".
  • To wymusiło na Siłach Zbrojnych Ukrainy zmianę taktyki. Jak donoszą Business Insider i The Washington Post zaminowanie terenu, o który toczą się walki, jest tak duże, że Ukraińcy w niektórych rejonach przestają korzystać z przekazanego im sprzętu.
  • W zamian za to ciężar ataku przerzucają na piechotę, zachowując czołgi czy wozy bojowe jako formę tylnego wsparcia. Pozwala to na posuwanie się naprzód bez względnie dużych strat, jednak kosztem ślimaczego tempa. 

Reklama

Rozminowywanie czołgając się na brzuchu

The Washington Post wskazuje, że Ukraińcy po doznaniu strat w zachodnim sprzęcie na początku kontrofensywy, zaczęli polegać bardziej na działaniach piechoty. Wcześniej próbowali dokonywać wyłomów za pomocą skoordynowanych natarć czołgów i wozów bojowych, jednak wobec niewyobrażalne dużego zaminowania terenu musieli to zarzucić.

"Nie da się już nic zrobić samym czołgiem, bo pole minowe jest zbyt głębokie i prędzej czy później się zatrzyma, a potem zostanie zniszczony przez skoncentrowany ogień" - przypomina The Washington Post słowa naczelnego dowódcy Sił Zbrojnych Ukrainy, Wałerija Załużnego z wywiadu opublikowanego pod koniec czerwca.

Sytuację pogarsza fakt, że jak donoszą Ukraińcy, nie mają oni wystarczającej liczby pojazdów do rozminowywania. Te, które są w użyciu, są priorytetowym celem Rosjan, którzy mogą je bardzo szybko zniszczyć. Sprawiło to, że do rozminowywania Ukraina musi wysyłać grupki saperów, którzy czołgając się na brzuchach, pokonują kolejne metry, usuwając miny.

Przy pozostawieniu na tyłach natarcia ciężkich wozów jako forma wsparcia, pozwala to na względnie bezpieczne poruszanie się naprzód, jednak kosztem niewielkiego tempa. Dlatego Ukraińcy mają naciskać na Zachód, aby ten przekazał kolejne pojazdy rozminowywania, twierdząc, że do tej pory otrzymali tylko 15% z zapewnionych maszyn. Waszyngton zaś podkreśla, że cały czas przekazuje taki sprzęt, jednak nie jest w stanie szybko zaspokoić dużych potrzeb Ukraińców.

Nowa taktyka zapewnia efekty, ale...

Warto podkreślić, że wraz z rozwojem ofensywy i przeniesieniem ciężaru natarć na piechotę, Ukraińcy mają coraz więcej zdobyczy terenowych. Skuteczne mają być kolejne ataki w rejonie Bachmutu.

Szturmy mają opierać się na tym, że wozy bojowe i czołgi wysadzają żołnierzy na odległości, gdzie te będą mogły bezpiecznie prowadzić wsparcie ciężkim ostrzałem. W tym czasie piechota stopniowo porusza się naprzód wzdłuż możliwych wiatrochronów. O tym, jak dokładniej wygląda ta taktyka, możesz przeczytać w artykule obok.

Trudno jednak na razie ocenić skuteczność nowego sposobu ataku Ukraińców. To, z czym się teraz mierzą, stanowiłoby niewyobrażalną przeszkodę dla każdej armii świata. Jak jednak podkreśla Business Insider, sam prezydent Zełenski stwierdził, że obecny postęp kontrofensywy jest wolniejszy, niż oczekiwano. W obecnym kształcie sytuacji na froncie to się raczej nie zmieni.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: ukraińska kontrofensywa | Ukraińcy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy