Zaprojektował gogle, które mogą zabić użytkownika: Zginiesz w wirtualnym świecie, umrzesz w rzeczywistości

Jak daleko jesteśmy w stanie się posunąć w pogoni za jak najbardziej immersyjnymi doświadczeniami w wirtualnej rzeczwistości? Wygląda na to, że bardzo daleko, bo twórca gogli Oculus podzielił się właśnie wizją urządzenia, które... intencjonalnie zabija użytkowników!

Jak daleko jesteśmy w stanie się posunąć w pogoni za jak najbardziej immersyjnymi doświadczeniami w wirtualnej rzeczwistości? Wygląda na to, że bardzo daleko, bo twórca gogli Oculus podzielił się właśnie wizją urządzenia, które... intencjonalnie zabija użytkowników!
Oculus to nic, NerveGear może nas... zabić! /materiały prasowe

Jeśli mieliście kiedyś okazję spróbować gogli wirtualnej rzeczywistości, to doskonale zdajecie sobie sprawę z faktu, że choć oferują one bardzo immersyjne doświadczenia, to wciąż jest jeszcze miejsce na poprawki. Wydaje się jednak, że NerveGear to już krok za daleko, bo mowa o headsecie zaprojektowanym do intencjonalnego uśmiercania użytkowników, jeśli tylko zginą w wirtualnym świecie, którego właśnie doświadczają. Zdaniem autora tego pomysłu realistyczna grafika sprawia, że gry zaczynają wyglądać prawdziwie, ale tylko zagrożenie poważnymi konsekwencjami może sprawić, że poczujemy się w nich prawdziwie.

Reklama

Zginiesz w wirtualnym świecie, umrzesz też w prawdziwym

A jest nim Palmer Luckey, czyli twórca przełomowych gogli Oculus, który opuścił swoją firmę po jej przejęciu przez Meta i od tego czasu na własną rękę działa w branży VR i technologii obronnych. W jednym ze swoich ostatnich wpisów blogowych wspomina on o urządzeniu zbudowanym z wykorzystaniem "modułów ładunków wybuchowych, których zwykle używa do innego projektu", a wszystko celem maksymalnego połączenia świata cyfrowego i rzeczywistego. Headset rozpoznaje, kiedy użytkownik ginie w grze czy innym wirtualnym świecie, w efekcie czego "odpala" ładunki, natychmiast "niszczące mózg użytkownika".

Mało? To co powiecie na fakt, że Luckey wciąż pracuje nad udoskonaleniem tego projektu w taki sposób, żeby zdjęcie gogli z głowy lub ich zniszczenie było niemożliwe! Wskazuje też, że na skutek ograniczeń tego designu, istnieje ryzyko, że urządzenie zabije kogoś przez pomyłkę, w związku z czym musi jeszcze przetestować wszystko na sobie.

Co ciekawe, autor ma świadomość, że może brzmieć jak szaleniec, dlatego wyjaśnia, że na ten moment jego gogle są tylko "prowokującym myślenie kawałkiem sztuki technologicznej", ale jednocześnie jest przekonany, że chociaż jego system jest pierwszym tego typu, to z pewnością nie będzie ostatnim.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: VR | gogle wirtualnej rzeczywistości
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy