Samsung Galaxy Z Flip - pierwsze wrażenia
Samsung Galaxy Z Flip to smartfon inny niż wszystkie. Składa się jak puderniczka, a przy tym oferuje wszystkie pełnoprawnego członka rodziny Galaxy. Mieliśmy okazję spędzić z nim już trochę czasu.
Samsung Galaxy Z Flip to kolejny, po Motoroli Razr, z nowej serii składanych smartfonów. To już druga generacja, bo do pierwszej należy zaliczyć ubiegłorocznego rodzynka, czyli Galaxy Folda. Koreański gigant wyciągnął nauki płynące z doświadczenia związanego z Foldem, dzięki czemu teraz dostajemy naprawdę dopracowany produkt.To frazes, który będzie powtarzał się prawdopodobnie we wszystkich polskich publikacjach, ale Z Flip składa się jak puderniczka. Jest też podobnych rozmiarów. Złożony jest naprawdę kompaktowy - bez problemu zmieści się w kieszeni spodni. Co ciekawe, wcale nie jest nadmiernie gruby. Bardzo dobrze leży w dłoni.
Po otworzeniu smartfona, naszym oczom ukazuje się 6,7-calowy ekran Dynamic AMOLED, który jest mocno wydłużony. Proporcje panelu wynoszą 21:9, a rozdzielczość to 2636 na 1080 pikseli. Pod tym względem przypomina model Galaxy Note 10. Obrazy generowane na wyświetlaczu są bardzo dobrej jakości - trudno się tu czegokolwiek przyczepić. Zwłaszcza, że ekran jest pokryty nie plastikiem (jak w Moto Razr) a prawdziwym szkłem - uczucie nawigowania po nim jest podobne do tego płynącego z korzystania z klasycznych smartfonów. Samo szkło wydaje się być także trwalsze w porównaniu do Folda - nie da się go tak łatwo porysować.Oczywiście, w centralnej części rozłożonego ekranu jest zauważalne zagłębienie. Widać je w podobnym stopniu jak to z Folda i łatwo można się do niego przyzwyczaić. Najgorzej, gdy od wyświetlacza pod odpowiednim kątem odbije się światło - wtedy widzimy zagięcie w pełni. Niektórych może to irytować.
Nie dość, że zagięcie ekranu widać, to jeszcze je czuć. Ponieważ znajduje się w tak newralgicznym miejscu, za każdym razem scrollując coś na smartfonie będziecie przesuwać po nim palec. Nie sposób tego uniknąć, więc warto wziąć to pod uwagę przed zakupem Z Flipa.Ramki ekranu nie są tak wąskie, jak moglibyśmy tego chcieć, ale ma to konkretne uzasadnienie konstrukcyjne. Zamykając smartfona - z charakterystycznym "klap" - uderzają o siebie nie połówki wyświetlacza, a fragmenty obudowy. To dodatkowe skuteczne zabezpieczenie producenta przed uszkodzeniem ekranu.
Otworzenie smartfona jedną dłonią nie jest możliwe. A przynajmniej, jeżeli chodzi o bezpieczne otworzenie smartfona jedną dłonią. Zawias przytrzymujący ekran jest podobny do tego z Folda, ale producent zapewnia, że ulepszył go pod względem zastosowanych mechanizmów. Po złożeniu ekranu, widoczna jest tylko niewielka szpara. Samo spasowanie materiałów jest natomiast perfekcyjne.Obudowa Z Flipa jest błyszczącą i bardzo łatwo zbiera odciski palców. Mam wrażenie, że to jeden z najłatwiej brudzących się smartfonów w portfolio Samsunga. Szkoda, że Koreańczycy nie przygotowali chociaż jednej wersji smartfona z matową wersją obudowy, ale te być może pojawią się w kolejnych miesiącach. Tuż obok obiektywów aparatu głównego znajduje się miniaturowy, 1,1-calowy ekran o rozdzielczości 300 na 112 pikseli. Poinformuje nas o godzinie, a także gdy nadejdzie nowa wiadomość - niestety, jej treści nie odczytamy tutaj. Po dwukrotnym wciśnięciu przycisku power, otrzymamy także podgląd wykonywanego zdjęcia. Działa to całkiem sprawnie.
Do czego można wykorzystać składany, trójstopniowy ekran? Chociażby do ustawienia telefonu w trybie laptopa (zgięty pod kątem 90 stopni). W ten sposób łatwiej zrobić selfie - pisać jak na laptopie raczej się nie da. Można także podzielić przedni panel na dwie części - u góry mieć wideo na YouTube, a u dołu sekcję z komentarzami.
Samsung Galaxy Z Flip
Samsung Galaxy Z Flip będzie dostępny w Polsce za 6600 zł. Pełny test pojawi się u nas już wkrótce.