Nowa linia PKP za 140 mln zł. Pociągów nie obsługujemy
Wszystko wskazuje na to, że ledwo oddana linia łącząca Gdańsk z okolicznymi miastami jest idealnym przykładem, jak zmarnować 5 lat i 140 mln złotych. Pociągi mogłyby po niej jeździć, ale nie będą. Ani teraz, ani w kolejnych miesiącach.
Choć nowo oddana linia nie jest kluczową inwestycją, to wydanie 140 mln zł na odcinek, po którym zamiast pociągów będzie hulał wiatr, jest co najmniej zastanawiające. Projekt zrealizowany przez PKM (Pomorską Kolej Metropolitalną) i PKP PLK, tzw. bajpas kartuski, miał być odcinkiem zastępczym, który pozwoli na utrzymanie ruchu kolejowego podczas modernizacji linii 201 Gdynia-Kościerzyna.
Od 10 grudnia mogłyby tędy jeździć pociągi, ale nie pojadą, jak informuje "Wyborcza. Trójmiasto", która od kilku miesięcy śledzi rozwój sytuacji.
Modernizacja połączenia Bydgoszcz - Gdańsk. Dlatego zbudowali bajpas kartuski
Modernizacja linii kolejowej 201 zakłada remont 225-kilometrowego odcinka pomiędzy podbydgoskim Maksymilianowem a Gdynią. Maksymalna prędkość dla pociągów pasażerskich miałaby się zwiększyć do 140 km/h, a towarowych do 100 km/h. Jednym z odcinków linii jest ten pomiędzy Kościerzyną a Gdynią.
Problem w tym, że od wielu lat o inwestycji głównie się... mówi. Miała zostać zrealizowana w perspektywie budżetowej Unii Europejskiej na lata 2014-2020, ale finalnie zakończyło się to fiaskiem, jak informował "Rynek Kolejowy". Obecnie PKP PKL wskazują na realizację do 2028. Czy się to uda?
W świetle deklarowanych terminów realizacji całej inwestycji przedstawiony harmonogram prac wydaje się coraz mniej realistyczny. Zwłaszcza wobec złożoności inwestycji, która obejmie w końcu także prace w obszarze dwóch dużych węzłów kolejowych - bydgoskiego i trójmiejskiego.
Warto dodać, że trasa, która stanowiła dawniej północny odcinek Magistrali Węglowej, jest istotna dla portów w Gdyni i Gdańsku, które notują dynamiczny wzrost wartości przeładunków.
Gdańsk - Kartuzy. Nowa linia kolejowa, po której nie jeżdżą pociągi
Można powiedzieć, że w zasadzie nic poważnego się nie dzieje. Remontu ważnej linii nie ma, ruch nie jest wstrzymany, to i na nowej linii nie trzeba uruchamiać objazdu. Tym bardziej że nie jest ona specjalnie istotnym połączeniem, po którym można spodziewać się ogromnego ruchu. Ale z drugiej strony, jak informował urząd marszałkowski "nie jest to jednak inwestycja tylko na czas remontu".
- Od samego początku gwarantowaliśmy, że bajpas będzie wykorzystywany także po zakończeniu inwestycji, związanej z modernizacją linii od Kościerzyny do Gdyni. Będzie tam prowadzony ruch, uzupełniający dla głównej linii Pomorskiej Kolei Metropolitalnej. Liczymy, że ten odcinek dołoży się do wzrostu potoków podróżnych, który obserwujemy nieustannie na Pomorzu - mówił w 2019 roku dla "Rynku Kolejowego" Ryszard Świlski, ówczesny wicemarszałek województwa.
Wszystko jest gotowe, eksperci wskazują na dobre parametry linii, w tym możliwość jazdy do 120 km/h. A jednak... nic się nie dzieje.
Dlaczego pociągi nie jeżdżą po linii za 140 mln zł?
Choć mamy połowę listopada, to już we wrześniu oczy lokalnych mediów gorączkowo śledziły możliwość nowych połączeń, o których nie było żadnej informacji.
- Zarządca Infrastruktury (PKP PLK) nie określił terminu, od którego możliwe będzie zamawianie tras pociągów na trasie Bajpasu Kartuskiego. Ponadto nie dysponujemy informacją od Zarządcy w zakresie parametrów tej linii kolejowej (prędkość, mijanki itp.). Ponadto nie mamy sprecyzowanych informacji od PKP PLK co do modernizacji linii kolejowych: 201 na odcinku Kościerzyna - Gdynia, 214 Somonino - Kartuzy i 229 Glincz - Kartuzy - mówił we wrześniu dla portalu Puls Gdańska Michał Piotrowski, rzecznik prasowy UMWP.
- Wszystkie te informacje są niezbędne do planowania rozkładu jazdy na sieci Pomorskie Kolei Metropolitalnej, dlatego w tej chwili nie możemy przekazać wiążącej odpowiedzi w zakresie liczby kursowania pociągów na trasie Bajpasu Kartuskiego - dodał rzecznik samorządu.
Opracowanie rocznego rozkładu 2023/2024, który będzie ważny od 10 grudnia, jest w zasadzie zamykane 1 września, kiedy to następuje akceptacja zamawianych wiosną tras. Uruchomienie dodatkowego połączenia w takim momencie nie jest co prawda niemożliwe, ale znacznie utrudnione, ponieważ trzeba włączyć się w aktualny rozkład, dostosowując możliwości torowiska (jak np. odcinki, jak których jest tylko jeden tor).
Może i byłoby to możliwe, ale jak wskazuje "Wyborcza", urzędnicy w dalszym ciągu tego nie zrobili, choć na analizę i podjęcie decyzji mieli 2 miesiące. A może to jednak zbyt mało? Cóż, patrząc, że na zaplanowanie całości było 5 lat (o realizacji bajpasa zdecydowano w połowie 2018 roku), można się zastanowić, ile w takim razie tego czasu potrzeba. Urzędnicy poinformowali, że zamawiali 15 par składów, ale wszystko wskazuje na to, że chodziło o pociągi na czas zamknięcia odcinka 201. Tak duża liczba połączeń na mało uczęszczanym odcinku mijałaby się z celem.
Podsumowując, odcinek jest, nowy, gotowy do jazdy. Pociągów od 10 grudnia najprawdopodobniej nie będzie. Jak długo? Nie wiadomo. Inwestycja powstała jako odpowiedź na apel i petycję Pomorskiego Towarzystwa Miłośników Kolei Żelaznych i "Wyborczej". To może, chociaż jakieś drezyny puścić? Przynajmniej dowiozą turystów na ognisko.
Polecamy na Antyweb: Niedługo nie kupimy już ofert na kartę? Oto co wyprze je z rynku