Atak gazowy pod Bolimowem. Test przerażającej broni
Niemcy jako pierwsi zaczęli testować nową broń. Miała im pozwolić wygrać wojnę pozycyjną, wybijając ukrytych w okopach przeciwników.
Atak gazowy pod Bolimowem. Test przerażającej broni
Niemcy jako pierwsi zaczęli testować nową broń. Miała im pozwolić wygrać wojnę pozycyjną, wybijając ukrytych w okopach przeciwników.
Tuż po wybuchu I wojny światowej prace nad gazami bojowymi w Niemczech rozpoczął Fritz Haber, znakomity chemik, który od 1905 roku pracował nad metodą syntezy amoniaku. W 1908 roku rozpoczął współpracę z Carlem Boschem przy wdrażaniu produkcji przemysłowej amoniaku, co doprowadziło do powstania potężnej fabryki w Ludwigshafen.
Od lipca 1914 roku fabryka przestawiła się na produkcję wojenną i amoniak z BASF zaczął zastępować chilijską saletrę w produkcji materiałów wybuchowych. Niedługo później Haber, na zlecenie Sztabu Generalnego, rozpoczął prace nad najnowszą bronią.domena publiczna
Po próbach poligonowych, które wykazały, że pociski znakomicie przenoszą ładunek gazu, natychmiast rozpoczęto produkcję seryjną pocisków oznaczonych jako 12-T, które były wypełnione 4 kilogramami bromku ksylitu. Kiedy wyprodukowano odpowiednią ilość, Niemcy postanowili przetestować nową broń na ludziach. Pociski trafiły na front wschodni.
Amunicję gazową dostarczono do 9 Armia generała Augusta von Mackensena, która przygotowywała się do natarcia pod Bolimowem. Na front trafiło ponad 18 tys. pocisków T-stoff do dział 15 cm (armie Państw Centralnych, a także Japonia, kaliber podawały w cm nie w mm). Wypełnione one były mieszanką bromków ksylilu i ksylendu, oraz materiałem kruszącym, pomagającym w rozprzestrzenianiu środka chemicznego.
Użyte substancje drażniąco-łzawiące posiadały jedną istotną wadę - nie były zbyt odporne na działanie niskiej temperatury. Ostrzał przeprowadzony 31 stycznia 1915 roku nie wyrządził Rosjanom większych szkód - mróz dochodzący w nocy do - 20 st. C zneutralizował działanie chemikaliów.
Nim Niemcy na dobre rozpoczęli atak, rosyjska 2 Armia generała Władimira Smirnowa, rozpoczęła kontrnatarcie wyprowadzone siłami 11 dywizji. Dopiero silna nawała artyleryjska powstrzymała Rosjan. W ciągu jednego dnia walk Rosjanie stracili około 40 000 zabitych i rannych, a Niemcy około 20 000 żołnierzy.
Generał Max Hoffman tak wspominał ten dzień: "Nad ranem 31 stycznia przybyłem do Bolimowa i z wieży bolimowskiego kościoła przyglądałem się natarciu gazowemu i bitwie. Sądząc z tego, co i mnie o działaniu pocisków gazowych opowiadał generał Schabel, przypuszczałem, że użycie tej ilości amunicji, która nam wydała się tak wielka, będzie miało groźniejsze skutki. Nie wiedziano wtedy jeszcze, ze wielkie zimno wpływa szkodliwie na działanie gazów. Wynikiem taktycznym było, oprócz zadania Rosjanom znacznych krwawych strat, miejscowe wyrównanie pozycji."
Niemcy się nie poddawali i szukali nowych rozwiązań. Sytuację zmienił dopiero test poligonowy wykonany na początku kwietnia w Beverlo. Okazało się, że chlor - zwykły odpad przemysłowy - jest wystarczająco trujący, a do tego cięższy od powietrza, więc znakomicie nadaje się do likwidowania siły żywej ukrytej w okopach, czy zagłębieniach ziemi. Zaczęto przygotowania do kolejnego próbnego ataku.
Tym razem gaz trafił na front zachodni. Próby poczynione na wschodzie dały wymierny skutek. Według różnych danych pod Ypres zginęło od 800 do 1400 żołnierzy. Niektórzy historycy uważają, że poległo nawet 5000 Francuzów. Rannych było od dwóch do pięciu tysięcy Francuzów i Kanadyjczyków. Haber był zadowolony z efektów.