Cheebab: Tłusto, konkretnie i... z serem zamiast mięsa
Turecki przysmak przywędrował w nasze strony lata temu i od razu wszedł przebojem do europejskiego jadłospisu. Przez ten czas przybrał już setki różnych postaci. Pewien serowar ze Szwajcarii wpadł ostatnio na pomysł kolejnej z nich i zastąpić mięso mieszaniną halloumi i cheddara. Herezja? Może dla niektórych tak. Ale wygląda naprawdę dobrze. No i to świetna opcja dla tych, którzy nie jedzą zwierząt.
Miłośnicy sera - bez względu na to, czy jecie mięso czy nie - nadstawcie uszu. Pokrzepienie wojowników nocy, awaryjny obiad, główne danie imprezy albo po prostu solidna przekąska, czyli kebab, zyskał właśnie nowe oblicze. Kojarzy się go głównie z kręcącym się na różnie wielkim kawałem mięcha. Nic dziwnego, w końcu w wolnym tłumaczeniu (a przynajmniej w przyjętej polskiej wersji) słowo "kebab" oznacza właśnie rodzaj mięsa.
Nikt tutaj nie chce nikogo oszukiwać, więc zapewne z tego powodu nowe danie musiało zyskać nową nazwę. Ponieważ jest to połączenie idei kebaba z serem, przysmak zyskał miano "Cheebab" (jak pojawi się w Polsce, zapewne będzie nazywał się serobab, kebser albo podobnie...). Nie jest to jednak po prostu zwykła gouda, którą kupicie w sklepie, zastępująca aromatycznie przyprawione mięso, wrzucona w bułę albo zawinięta w naleśnik.
Pomysłodawcą cheebaba jest Szwajcar Roland Rüegg z Zurychu. Cała idea polegała na stworzeniu mieszanki serów, która da produkt odpowiedni dla rozmiarów rożna o mocnym, wyraźnym, słonawym smaku. W końcu alternatywa dla mięsnego kebaba musi mieć za sobą jakieś argumenty.
Dokładny skład jest tajemnicą twórcy, ale wiadomo, że znajdują się w nim angielski cheddar, cypryjski halloumi i szwajcarski raclette. Póki co danie serwuje tylko jeden lokal w Niemczech, ale Rüegg zapewnia, że rozmawia obecnie z kilkoma potencjalnymi partnerami.
Jego mleczarnia jest raczej małym, rodzinnym biznesem nastawionym na jakość produktów, nie na ilość, więc odrzucił kilka propozycji masowej sprzedaży. Jak mówi niekoniecznie widzi w cheebabie sposób na zarobek, a bardziej na wypromowanie swojej firmy. Wyszło mu całkiem nieźle.