Mucha w zupie? Wcale nie taki zły pomysł
Przysłowiowa mucha w zupie, choć wciąż jest synonimem braku higieny w placówce gastronomicznej, to wraz z docieraniem do Europy azjatyckich trendów kulinarnych zaczyna być elementem posiłku.
Wraz z początkiem roku hiszpańskie prawo zaakceptowało obrót owadami w celu wykorzystania ich w gastronomii. Legalizacja handlu insektami formalizuje w ten sposób działalność kilku hiszpańskich spółek parających się internetowym obrotem owadów. Jedną z nich jest firma Don Grillo.
Jej właściciel, Sergio Perez, nie spodziewa się nagłego wzrostu spożycia owadów w iberyjskiej kuchni. Wskazuje, że zjawiska tego nie zaobserwowano także w kilku państwach Unii Europejskiej, które od stycznia 2015 r. zalegalizowały u siebie obrót tego rodzaju asortymentem. Spodziewa się zaś sukcesywnie rosnącej liczby klientów, którzy będą chcieli spróbować tak oryginalnych potraw.
Wśród używanych w gastronomii owadów są dziś m.in. prażone lub smażone koniki polne, mrówki, larwy pszczół oraz skorpiony.
Eksperci twierdzą, że "ugoszczenie" owadów w europejskich restauracjach wynika z upowszechniania się międzynarodowych, szczególnie azjatyckich kuchni na Półwyspie Iberyjskim. Wskazują, że hiszpańskiego i portugalskiego konsumenta nie jest trudno przekonać do nowych trendów kulinarnych.
Jak powiedział lizboński ekspert gastronomiczny Miguel Pinto, zainteresowanie kuchnią tajską szczególnie w Hiszpanii oswaja tamtejszych klientów z niecodziennymi składnikami spożywczymi.
- Powszechne wyjazdy Portugalczyków i Hiszpanów do Tajlandii, czy innych krajów Azji Południowo-Wschodniej ułatwiają turystom pierwszy kontakt z owadami przygotowanymi do spożycia - dodał Pinto.
Ekspert przypomniał, że moda na ekologiczny tryb życia stymuluje na Półwyspie Iberyjskim zainteresowanie większym wykorzystaniem składników fauny i flory w kuchni. Zaznaczył, że jeszcze przed dekadą jedzenie kwiatów uchodziło tam za fanaberię.
- Dziś tymczasem w jadłospisach liczących się restauracji stosowane są płatki róży, frezje, bratki lub nasturcje - wskazał ekspert.
Z Lizbony Marcin Zatyka