Awaria na ISS? To nagranie wywołało panikę na Ziemi

Transmisja ze zmagającej się z sytuacją kryzysową Międzynarodowej Stacji Kosmicznej wywołała panikę w mediach społecznościowych. Do tego stopnia, że NASA musiała uspokoić sytuację oficjalnym komunikatem: Spokojnie, to tylko ćwiczenia!

Transmisja ze zmagającej się z sytuacją kryzysową Międzynarodowej Stacji Kosmicznej wywołała panikę w mediach społecznościowych. Do tego stopnia, że NASA musiała uspokoić sytuację oficjalnym komunikatem: Spokojnie, to tylko ćwiczenia!
Sytuacja kryzysowa na ISS? Nie, to tylko ćwiczenia! /123RF/PICSEL

Wczoraj wieczorem transmisja na żywo z ISS prowadzona przez NASA została zastąpiona komunikatem o "tymczasowym zerwaniu połączenia" i przywróceniu wideo, gdy tylko "połączenie zostanie przywrócone". Niedługo później na kanale można było zaś usłyszeć rozmowę, w której jedna z osób zaczęła udzielać drugiej porad związanych z poważną sytuacją awaryjną.

Dowiedzieliśmy się z niej, że jeden z "dowódców" wymaga leczenia hiperbarycznego po zdarzeniu, które wywołało u niego chorobę dekompresyjną. Sytuacja miała być na tyle poważna, że wymaga szukania najlepszego szpitala do transportu pacjenta po sprowadzeniu go na Ziemię. Padła tu nawet propozycja placówki w Hiszpanii, która oferuje zarówno opiekę intensywną, jak i leczenie hiperbaryczne. 

Co wydarzyło się na ISS?

Reklama

Nic więc dziwnego, że Internauci natychmiast zaczęli się zastanawiać, co takiego wydarzyło się na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej i jaka jest kondycja omawianego astronauty. Zwłaszcza że z dalszego ciągu rozmowy wynikało, że sytuacja dowódcy zaczęła się pogarszać i jego "rokowania są stosunkowo wątpliwe".

Do tego uwagę na incydent zwróciło kilka popularnych kont kosmicznych, a Eric Berger, redaktor działu kosmicznego Ars Technica, nazwał transmisję "szczerze mówiąc przerażającą". Nie brakowało jednak osób, które zachowały zimną krew i stwierdziły, że najpewniej mamy do czynienia z ćwiczeniami, ale sytuacja zrobiła się na tyle poważna, że zareagować musiały same SpaceX i NASA.

SpaceX i NASA wyjaśniają

SpaceX przyznało, że widzowie usłyszeli test odbywający się w Kalifornii i że cała załoga szkoleniowa była w tym czasie "bezpieczna i zdrowa". NASA dodała zaś, że symulacja nie była związana z żadną prawdziwą sytuacją awaryjną, a na kanale przypadkowo wyemitowano dźwięk z symulacyjnego kanału audio na ziemi. 

Były to ćwiczenia, podczas których członkowie załogi i zespoły naziemne trenują w przestrzeni kosmicznej na potrzeby różnych scenariuszy. Co więcej, członkowie załogi ISS w rzeczywistości znajdowali się w "okresie snu" w momencie tej przypadkowej emisji, więc nie byli niczego świadomi.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Międzynarodowa Stacja Kosmiczna | NASA | SpaceX
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy