I ty jesteś sofistą. Oto jak rosyjska propaganda może cię wykorzystać
Od momentu wybuchu wojny na Ukrainie, rosyjska propaganda zalewa nas ze wszystkich możliwych stron. Największym zagrożeniem jest szczególnie w internecie i mediach społecznościowych, gdzie często nie zdajemy sobie sprawy z jej skali. Dziś bowiem nie tylko łatwo jest nam konsumować narrację Kremla, co być trybikiem w jej ogromnej machinie.
Ukraińscy żołnierze zabijają jeńców, aby wycinać im organy i sprzedawać na czarnym rynku. Mieszkańcy okupowanych przez Rosjan miast żyją w dobrobycie, gdzie półki sklepowe uginają się pod różnymi towarami. Nigdy żaden rosyjski pocisk nie spadł na obiekt cywilny na Ukrainie. Te kłamstwa rosyjskiej propagandy, mimo że brzmią jak wyjęte z Russia Today, są często powielane na Zachodzie. Jak to możliwe?
Dziś zdajemy sobie sprawę, że przekaz z oficjalnych rosyjskich agencji informacyjnych czy stacji telewizyjnych to zwykła dezinformacja, jednak umyka nam ogromna skala rosyjskiej propagandy w mediach społecznościowych. Przemyka pod płaszczykiem "niezależnych newsów", nawet przy tematach, które na pierwszy rzut oka nie dotyczą Ukrainy. Pokazujemy, jak działa rosyjska propaganda tak, że sami zaczynamy ją powielać.
Aby uzmysłowić sobie jak niebezpieczna jest rosyjska narracja w mediach społecznościowych, wystarczy zobaczyć, że dla wielu ludzi są one głównym źródłem informacji nt. wojny na Ukrainie. I nie ma co się dziwić, bo w social mediach informacje o konflikcie są podawane bardzo szybko w niezwykle przystępnej formie, często z materiałami prosto z frontu. Same mainstreamowe media sięgają po treści z Facebooka, X czy YouTube, jako źródła do materiałów nt. Ukrainy.
Naturalnie z tej atrakcyjności w relacjonowaniu konfliktu na Ukrainie korzystają rosyjskie władze, dla których social media są teraz głównym kanałem rozprowadzania propagandy. Mimo upływu wojny i ciągłego zwracania uwagi na dezinformacje rosyjskich służb, propaganda Moskwy w sieci nie tylko nie słabnie, ale rośnie w siłę.
Według badań przeprowadzonych przez firmę Reset i opublikowanych przez Komisję Europejską pod koniec sierpnia, zaangażowanie w rozprzestrzenianie zasięgu prokremlowskich kont na platformach społecznościowych zwiększyło się aż o 22 % w okresie od stycznia do maja 2023. Na samym Twitterze, przemianowanym na X to aż 36%. Można sobie zadać pytanie, dlaczego tak się dzieje?
Siłą rosyjskiej propagandy w sieci jest to, że obecnie wielu nie zdaje sobie sprawy, co jest jej bronią. Dziś wobec wojny na Ukrainie to nie tylko tzw. "trolle z Petersburga", czyli konta prowadzone przez wyszkolone osoby, bezpośrednio związane z rosyjskim systemem operacji dezinformacyjnych. Siła rosyjskiej propagandy w internecie nie znajduje się w Rosji... lecz w Polsce, Niemczech, USA i ogólnie na całej zagranicy.
Największym pożytkiem dla rosyjskiej propagandy są zwykli ludzie w zagranicznych społeczeństwach. Nazywani sofistami to osoby, które często mijamy na ulicy bądź nawet czołowi publicyści czy osoby publiczne. Najczęściej nie są związani bezpośrednio z żadnymi służbami i nawet mogą nie zdawać sobie sprawy, że rozpowszechniają rosyjską narrację. Mają jednak cechy, które łatwo wykorzystują prokremlowskie konta.
Sofiści to osoby mające mniejsze zaufanie do mainstreamowego przekazu. Wraz z rozwojem konfliktu wzrosło u nich poczucie nie tyle zmęczenia co poczucia nieprawdy np. ze strony narracji ukraińskiej, która też stosuje dezinformacje jako element wojny informacyjnej. Tworzy to potrzebę poszukiwania innych źródeł informacji, w domyśle bardziej obiektywnych. Ten słuszny cel wykorzystuje niestety rosyjska propaganda, która skutecznie wmawia ludziom, że sama jest "obiektywna", będąc "niezależna".
Kreowanie się na "niezależne" źródło informacji to główny kamuflaż rosyjskiej dezinformacji. Prokremlowskie konta potrafią wmówić, że to właśnie one są wyważone w swoim przekazie, tropiąc przykłady dezinformacji ukraińskiej, jako "walka o prawdę". Może to dawać poczucie faktycznie obiektywnego medium. Jednak obok tego przemycają rosyjską narrację, sprawiając, że traktowana jest jako prawda, którą warto rozpowszechniać. Tak właśnie działają i powstają sofiści.
Zobaczmy, jak to działa w praktyce na podstawie jednego kanału na platformie X. W teorii prezentuje się jako wiarygodny, ma nawet znaczek weryfikacji platformy (który dziś i tak można kupić). Co najważniejsze w swoim opisie prezentuje się jako "niezależne źródło", sprzeciwiające się fake newsom.
Bycie przeciw fake newsom nie zatrzymało jednak właściciela konta przed zapostowaniem nagrania z konta jednej z rosyjskich propagandystek pod internetowym pseudonimem Valeriia Bratsa, która była aktywna szczególnie w pierwszych miesiącach konfliktu. Postanowił nawet rozpowszechnić film jeszcze z lipca zeszłego roku, gdzie użytkowniczka powielała rosyjską propagandę nt. ataku rakietowego na centrum handlowe w Krzemieńczuku, według której w obiekcie znajdowała się amerykańska broń i fabryka wojenna, czyniąc z niego cel militarny.