Rosja sieje strach i zamęt. Wykorzystuje nawet powódź w Polsce
Wygląda na to, że w ostatnich dniach musimy mierzyć się nie tylko z żywiołem i osobami, które próbują się dorobić na ludzkiej krzywdzie, ale i aktywnością rosyjskich trolli. Jak informują polskie władze, rosyjskie służby "tu są" i sieją dezinformację, np. nieprawdziwymi postami o polskim wojsku.
Jak dowiadujemy się z dokumentów pozyskanych przez niemieckie media Sueddeutsche Zeitung, NDR i WDR, z których część została upubliczniona w tym miesiącu w ramach aktu oskarżenia w Stanach Zjednoczonych, Kreml zbudował w social mediach potężną machinę dezinformacyjną. A mowa firmie "Social Design Agency" (SDA), która w marcu tego roku została objęta amerykańskimi sankcjami za operację wywierania wpływu nazwaną Doppelganger, a która okazała się być kontrolowanym przez Kreml ośrodkiem propagandowym - na czele wspomnianej akcji stać miał Siergiej Kirijenko, czołowy urzędnik Kremla i powiernik Władimira Putina.
Zbiór dokumentów SDA, które wyciekły w ramach ataku hakerskiego i wpadły w ręce dziennikarzy, ujawnia, w jaki sposób Moskwa dążyła do zdyskredytowania Ukrainy oraz wspierających ją rządów zachodnich, jednocześnie starając się wzmocnić poparcie dla skrajnie prawicowych partii politycznych w Unii Europejskiej. Dowiadujemy się z nich, że kampanie dezinformacyjne obejmowały memy, sfałszowane filmy i dokumenty rządowe oraz sieć stron internetowych, które podszywały się pod legalne media w Europie, rozpowszechniając fałszywe informacje, np. mające na celu podważenie zachodniego wsparcia dla Ukrainy.
Ba, z dokumentów wynika, że jeden z memów, który oczerniał ukraińskiego prezydenta Wołodymyra Zełenskiego i został opublikowany na platformie X przez jej właściciela, Elona Muska, a następnie udostępniony 86 tysięcy razy, był dziełem właśnie Social Design Agency. Był on jednak kroplą w morzu, bo w okresie od stycznia do kwietnia tego roku farma wyprodukowała blisko 40 tys. materiałów, w tym ponad 30 tys. postów, 4,6 tys. filmów i memów wideo oraz ok. 1,5 tys. artykułów.
Co w nich było? Między innymi fałszywa historia, przedstawiona jako opublikowana przez niemiecką gazetę Bild, mówiąca o tym, że ukraińscy uchodźcy w Niemczech, próbując spalić rosyjską flagę, podpalili dom Niemców, którzy udzielili im schronienia. Były też sfałszowane ukraińskie rozkazy i informacje dla wojskowych, np. o tym, że poddanie się ma być traktowane przez Kijów jak zdrada - wszystko, aby "zdyskredytować wojskowo-polityczne kierownictwo Ukrainy".
W tym samym czasie operacja obejmowała również bombardowanie ukraińskich instytucji państwowych i mediów komentarzami za pośrednictwem internetowej sieci botów, która wytworzyła niemal 34 miliony komentarzy! Macki Kremla sięgały jednak znacznie dalej, bo kampanie dezinformacyjne wymierzone były także w krajobraz polityczny Europy (mowa jest choćby o próbach zdyskredytowania przewodniczącej Komisji Europejskiej, Ursuli von der Leyen), z naciskiem na Niemcy, Francję, Hiszpanię, Włochy i Polskę.
Rosyjski plan zakładał tu działania mające na celu sianie strachu, zwłaszcza w kontekście możliwego ataku Rosji na Unię Europejską, krytykę równości płci i LGBT (jako zjawisko szkodliwe dla zdrowia psychicznego dzieci), wywołanie niezadowolenia z powodu wysokiej inflacji i bezrobocia, oskarżanie globalistów o totalitaryzm i militaryzację, w tym próbę przekształcenia Europy w "totalitarny obóz wojskowy... jak Ukraina".