Jan Szczepanik: Polski Leonardo da Vinci
Jan Szczepanik nie bez przyczyny nazywany był przez wielu „Leonardem da Vinci z Galicji”. Polak skonstruował dziesiątki innowacyjnych wynalazków na zawsze zmieniających otaczającą nas rzeczywistość. Niestety, prawdziwy geniusz miał jeden zasadniczy problem – urodził się w czasach, w którym zbytnio nie rozumiano jego największych dzieł. Właśnie dlatego do dzisiaj mało kto słyszał o tej wyjątkowej osobistości.
Jan Szczepanik urodził się w 1872 roku w Rudnikach na terenie dzisiejszej Ukrainy. Już od najmłodszych lat rozkładał on wszystkie swoje zabawki na czynniki pierwsze, aby dokładnie dowiedzieć się, jak one działają. Pewnego dnia zniszczył nawet miech cudzego akordeonu, ponieważ ciekawiło go, w jaki sposób instrument wydobywa dźwięk.
Dodatkowo Szczepanik pochodził z biednej rodziny, przez co od najmłodszych lat wiedział, czym jest ciężka praca. To właśnie połączenie jego pracowitości wraz z olbrzymią ciekawością świata skierowały jego kroki ku nauce i inżynierii
Jeszcze zanim rozpoczęła się era jego wielkich wynalazków, zajmował on stanowisko nauczyciela fizyki w podkarpackich szkołach. Konstruktor słynął z pokazywania wielu doświadczeń oraz z tego, że gdy wpadł na niezwykły pomysł, potrafił jak gdyby nigdy nic opuścić zajęcia, by sporządzić odpowiednie notatki. Przełożeni uważali go za niegroźnego wariata, dzięki czemu po swoich ekscesach dalej mógł pełnić wcześniej powierzoną mu funkcję.
Przebywając w Korczynie, Szczepanik na co dzień mógł obserwować lokalnych tkaczy, którzy stanowili większość mieszkańców wsi. Przyglądając się ich mozolnej pracy, postanowił on wprowadzić do przemysłu włókienniczego kilka swoich pomysłów, znacznie usprawniając proces tworzenia.
Polski wynalazca tak ulepszył maszynę Jacquarda, że stworzenia gobelinu zajmowało kilkanaście minut zamiast kilku tygodni i co więcej, kosztowało przy tym znacznie mniej. To tak jakby dzisiaj nagle każdy mógł za kilkanaście złotych kupić sobie drukarkę 3D i za jej pomocą wydrukować w ciągu chwili rzeźbę "Dawida" Michała Anioła. Prawdziwy przełom. Nic dziwnego, że mechanizm niemal od razu zaczął być używany na całym świecie, a dziełami stworzonymi za jego pomocą zachwycali się wszyscy, na czele z cesarzem Austro-Węgier .
W 1897 roku Jan Szczepanik zgłosił do urzędu patentowego urządzenie nazywane "telektroskopem". Służyło ono do przesyłania na odległość ruchomego, kolorowego obrazu wraz z dźwiękiem. Trzeba przyznać, że brzmi to dziwnie znajomo, prawda?
Aparatura działała na niemal dokładnie tych samych zasadach co dzisiejsza telewizja. Wynalazek początkowo zyskał międzynarodowy rozgłos, a o jego możliwościach rozpisywano się nawet w "New York Times", jednak istniał jeden poważny problem. Nie da się rozpowszechnić niezwykłego urządzenia, jeśli żaden przedsiębiorca nie jest zainteresowany jego produkcją. Szczepanik zwyczajnie wyprzedził swoje czasy. Koniec końców Polak porzucił tę dziedzinę i zajął się czymś innych. Do dzisiaj wielu nazywa go jednym z pionierów telewizji.
Jako że Jan Szczepanik był ekspertem w dziedzinie włókiennictwa, skontaktował się z nim pewnego razu inny wybitny Polak - Kazimierz Żegleń - pracujący nad materiałem kuloodpornym. Rudnikanin udoskonalił projekt rodaka, dzięki czemu stworzył kamizelkę zatrzymującą pociski wystrzelone nawet z karabinów. Wkrótce przyniosła mu ona wielką sławę.
W 1906 roku król Hiszpanii Alfons XIII świętował swoje zaślubiny, przejeżdżając królewską karetą między wiwatującym tłumem. Nagle z jednego z balkonów zrzucono na pojazd bombę, która zabiła na miejscu około 30 osób oraz raniła kolejne 100.
Krzyki, panika, krew... ale nagle okazuje się, że państwo młodzi przeżyli. To nie był oczywiście szczęśliwy przypadek. Powóz został wcześniej opancerzony tkaniną Szczepanika, którego w ramach wdzięczności monarcha odznaczył orderem.
Jeszcze pod koniec XIX wieku polski wynalazca zaczął zajmować się swoimi przyszłymi największymi pasjami - fotografią oraz kinematografią. Tym, co wyróżniało go na tle innych, był kolor, który towarzyszył jego dziełom. Wiele lat później, gdy nakręcił on barwny film z operacji chirurgicznej, ludzie mdleli podczas pokazu, ponieważ obraz był aż tak realistyczny.
W 1918 roku nikt nie mógł dorównać urządzeniom Polaka pod względem jakości (kamera, projektor, taśma filmowa). Wróżono mu wielką przyszłość oraz wielkie pieniądze, które mogłyby raz na zawsze zapewnić stabilne finansowanie wszystkich jego pomysłów. Gdy Szczepanik był o krok od sukcesu, cały świat zdecydował postawić na gorsze, lecz tańsze, rozwiązanie Amerykanów.
Światowe uznanie zyskały za to innowacyjne metody kolorowej fotografii oraz światłoczuły papier barwny. Polak opracował je w latach 1902-1903 i przyniosły one po pewnym czasie naprawdę wielkie pieniądze. Sęk w tym, że powędrowały one do firmy Kodak, która zaczęła je stosować w 1928 roku, dwa lata po śmierci Szczepanika...