Silniki Diesla groźniejsze dla zdrowia niż sądzono
Brytyjscy naukowcy ostrzegają, że poziom węglowodorów emitowanych przez silniki Diesla może być do 70 proc. wyższy niż do tej pory uważano. To z kolei może być niebezpieczne dla naszego zdrowia.
"Afera spalinowa" z udziałem Volkswagena nie jest niczym niezwykłym. Naukowcy odkryli, że dane dotyczące emisji długołańcuchowych węglowodorów są znacznie zaniżane przez producentów samochodów.
Zespół naukowców, kierowany przez dr Jacqueline Hamilton z Uniwersytetu w York, przekonuje, że "ukryte" emisje mają duży wpływ na jakość powietrza w dużych miastach, takich jak na przykład Londyn. Z rur wydechowych samochodów osobowych i ciężarowych z silnikami Diesla wydobywa się mnóstwo szkodliwych substancji, które następnie są wdychane przez ludzi. A dwutlenek azotu i cząstki stałe emitowane w wyniku spalania oleju napędowego wpływają bezpośrednio na zdrowie mieszkańców metropolii.
Okazało się jednak, że olej napędowy zawiera także bardziej złożone węglowodory, których rola w zanieczyszczeniu powietrza była niezrozumiała aż do teraz. Stwierdzono, że niespalone paliwo i opary oleju są źródłem dwóch najgroźniejszych rodzajów zanieczyszczeń powietrza: ozonu i cząstek stałych. W zimie aż 50 proc. ozonu obecnego w powietrzu powstaje z winy diesli, natomiast dane letnie mówią o 25 proc.
Naukowcy potwierdzają, że wpływ silników Diesla na zanieczyszczenie powietrza jest znacznie większy niż w przypadku samochodów benzynowych.
Badania przeprowadzone przez niezależnych naukowców wskazują, że emisja węglowodorów długołańcuchowych jest w przypadku diesli nawet 70 razy wyższa od szacunków udostępnianych przez producentów samochodów.
Może to stanowić potwierdzenie tezy, że nie tylko Volkswagen, ale cała branża motoryzacyjna ma coś do ukrycia. Coś, co odbija się na naszym zdrowiu!