Wielki atomowy poligon. Tysiące ludzi królikami doświadczalnymi
Początek zimnej wojny doprowadził do powstania różnorodnych pomysłów zastosowania broni jądrowej na polu walki III wojny światowej, która miała lada moment wybuchnąć. W 1954 Sowieci przetestowali, jak żołnierze zachowują się w walce na terenie, na który została zrzucona bomba atomowa.
Przełamany amerykański monopol na broń jądrową
W 1949 roku ZSRR zdetonował swoją pierwszą bombę atomową, przełamując amerykański monopol w tym zakresie. Rok później wybuchła wojna na Półwyspie Koreańskim, w której to wspierana przez ZSRR i Chiny Korea Północna najechała swojego sąsiada. Z pomocą zaatakowanemu państwu pospieszyło ONZ na czele ze Stanami Zjednoczonymi. Wojna trwała do 1953 roku, ale była traktowana głównie jako konflikt zastępczy. Wszyscy spodziewali się, że główne starcie będzie miało miejsce w Europie.
Obie strony zimnowojennego konfliktu eksperymentowały z wykorzystaniem broni jądrowej w walce. Był to czas przed powstaniem doktryny MAD (Mutual Assurance Destruction), która mówiła o wzajemnym zniszczeniu stron oraz świata w przypadku wybuchu wojny nuklearnej. W 1954 roku cały czas jednak traktowano broń nuklearną jak każdą inną i poszukiwano metod jej użycia na polu walki. Badano również wpływ promieniowania na zdrowie ludzi. Dlatego też Sowieci zdecydowali się na wielki eksperyment.
Ofensywna i defensywna w cieniu eksplozji nuklearnej
Ćwiczenia o kryptonimie Snowball zostały przeprowadzone na poligonie Tockoje przez armię sowiecką w 1954 roku okręgu Orenburg w południowej Rosji przy granicy z Kazachstanem. Wybór obszaru przeprowadzenia ćwiczeń nie był przypadkowy. Tereny w okręgu orenburskim przypominają te z Zachodniej Europy, gdzie zgodnie z przewidywaniami radzieckich dowódców miała rozpocząć się trzecia wojna światowa. Nadzór nad ćwiczeniami objął osobiście Marszałek Związku Radzieckiego, pełniący wtedy rolę zastępcy ministra obrony, Gieorgij Żukow. Był to bohater wojenny, którego traktowano jak ojca zwycięstwa nad Niemcami. Niewiele osób wiedziało jednak, że był również krwawym rzeźnikiem, posyłającym masowo swoich żołnierzy na śmierć. Żukow obserwował ćwiczenia z podziemnego bunkra razem z najważniejszymi urzędnikami w ZSRR: pierwszym sekretarzem Nikitą Chruszczowem, ministrem obrony Nikołajem Bułganinem i innymi.
W ramach zaplanowanych ćwiczeń o godzinie 9:33 14 września rosyjski bombowiec Tu-4 (kopia amerykańskiego bombowca B-29 Superfortress) zrzucił z wysokości 8 tys. metrów ładunek o mocy 40 kiloton - dwukrotnie większej niż bomby atomowe zrzucone na Nagaski i Hiroszimę. Bomba eksplodowała 350 metrów nad Tockoje. Pierwszym celem operacji było stwierdzenie, jaki będzie wpływ na uzbrojenie, zwierzęta i przygotowane pozycje obronne grupy Zachodu.
5 minut po eksplozji lotnictwo radzieckie zgodnie z rozkazem zbombardowało teren. Następnie trzy godziny po eksplozji przeprowadzono ofensywę "Wschód". Najpierw zaatakowały czołgi i pojazdy zmotoryzowane, a następnie za nimi przemieściła się piechota, która w większości przypadków była pozbawiona jakiejkolwiek ochrony przed promieniowaniem. W ćwiczeniach udział wzięło 45 tys. żołnierzy, 600 czołgów, 500 jednostek artylerii, 320 samolotów i 6 tysięcy innych pojazdów. Żołnierze jak i mieszkańcy okolicznych wsi, których było około 10 tys. otrzymali duże dawki promieniowania.
Żołnierze nie zostali poinformowani o charakterze ćwiczeń, przekazano im jedynie, że wezmą udział w manewrach z użyciem nowego rodzaju broni. Otrzymali również potrójną pensję oraz zobowiązali się do zachowania przebiegu ćwiczeń w tajemnicy. Większość cywilów nie ewakuowano z miejsc przeprowadzania eksperymentu. Jedynie mieszkańcy wiosek zlokalizowanych w epicentrum wybuchu zostali przemieszczeni.
Wniosek z ćwiczeń płynął taki, że można przeprowadzić uderzenie ofensywne na terenie, na którym dopiero co spadła broń atomowa. Koszty ludzkie były straszne, ale nikogo w ZSRR to nie interesowało. Na szczęście eksperyment nie został powtórzony na prawdziwym polu bitwy. Intensywny rozwój broni nuklearnej doprowadził do stanu, w którym użycie broni atomowej przez jedno państwo wiązałoby się z jego zniszczeniem przez uderzenie odwetowe. Tak narodziła się doktryna MAD, która pozwoliła przetrwać zimną wojnę bez użycia tej śmiercionośnej broni.
Tragiczne konsekwencje
Tysiącom osób, które w wyniku ćwiczeń znalazły się w szpitalach, usunięto karty z przebiegiem choroby. Celem tego działania było utrzymanie ćwiczeń w tajemnicy. Nikt oczywiście nie liczył się z tym, że bez historii choroby poszkodowani ludzie będą mieli utrudnione dalsze leczenie. Fakt niszczenia kart choroby został potwierdzony przez jednego z żołnierzy 50 lat po zdarzeniu. Radziecki rząd pogratulował okolicznym mieszkańcom heroizmu w odegraniu jak to nazwał "nuklearnej tarczy dla ojczyzny".
W konsekwencji eksperymentu nastąpiły masowe zachorowania na raka, defekty płodów, wzrosła śmiertelność wśród dzieci, choroby krwi czy aberracje chromosomowe. Wynikało to w dużej mierze z faktu, że nie poinformowano mieszkańców o teście, a większość żołnierzy nie została wyposażona w odpowiednią odzież ochronną. Był to przykład, charakterystycznego dla ZSRR, lekceważenia życia ludzkiego.