Co Voyager 1 znalazł w przestrzeni międzygwiezdnej?

Mniej więcej w połowie 2012 roku sonda Voyager 1, po 35 latach lotu i pokonaniu 18 miliardów kilometrów, wydostała się z heliosfery - obszaru wokół Słońca gdzie ciśnienie wiatru słonecznego przeważa nad ciśnieniem wiatrów galaktycznych, tworząc swego rodzaju "bąbel". Jednak to co tam zarejestrowała nie zgadzało się z innymi obserwacjami.

Mniej więcej w połowie 2012 roku sonda Voyager 1, po 35 latach lotu i pokonaniu 18 miliardów kilometrów, wydostała się z heliosfery - obszaru wokół Słońca gdzie ciśnienie wiatru słonecznego przeważa nad ciśnieniem wiatrów galaktycznych, tworząc swego rodzaju "bąbel". Jednak to co tam zarejestrowała nie zgadzało się z innymi obserwacjami.

Mniej więcej w połowie 2012 roku sonda Voyager 1, po 35 latach lotu i pokonaniu 18 miliardów kilometrów, wydostała się z heliosfery - obszaru wokół Słońca gdzie ciśnienie wiatru słonecznego przeważa nad ciśnieniem wiatrów galaktycznych, tworząc swego rodzaju "bąbel". Jednak to co tam zarejestrowała nie zgadzało się z innymi obserwacjami.

Konkretnie chodzi tu o dane magnetyczne zbierane przez sondę - okazało się bowiem, że pole magnetyczne poza heliosferą odchylone jest o ponad 40 stopni od tego czego się spodziewaliśmy. Niektórzy z naukowców zrzucali to na fakt, że Voyager 1 wcale nie opuścił heliosfery, lecz znajduje się w tzw. heliopauzie - ostatnim fragmencie oddzielającym Układ Słoneczny od przestrzeni międzygwiezdnej, jednak okazuje się, że wcale tak nie jest.

Reklama

Satelita Interstellar Boundary Explorer (IBEX) w roku 2009 dostarczył pierwszych informacji o tajemniczej wstędze energii i cząstek (nazywanej dziś wstęgą IBEX - IBEX Ribbon), która może być powiązana z polem magnetycznym obszaru międzygwiezdnego. Voyager ustala magnetyczną północ właśnie na podstawie pomarów tej wstęgi, a wygląda po prostu na to, że wleciał on w dziwny obszar, gdzie pole magnetyczne zawija się zbaczając z kursu.

Do obszaru magnetycznie "czystego", a więc pozwalającego na dokładne, nie obarczone żadnym błędem pomiary, sonda powinna wlecieć w okolicach roku 2025. Wtedy też będziemy mogli bardziej zgłębić tajemnicę tego co nas czeka jeśli kiedykolwiek opuścimy nasz kosmiczny dom.

Źródło:

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy