Samoloty pasażerskie muszą omijać rosyjskie bombowce

Władimir Putin powracając do zimnowojennych zwyczajów wzmógł w ostatnich miesiącach testowanie obrony przeciwlotniczej NATO wysyłając na obrzeża jej granic powietrznych bombowce. Samoloty te nie identyfikują się, mają wyłączone transpondery, a zatem są niewidoczne dla samolotów cywilnych, przez co ostatnio mogło dojść nad Irlandią do poważnej katastrofy.

Władimir Putin powracając do zimnowojennych zwyczajów wzmógł w ostatnich miesiącach testowanie obrony przeciwlotniczej NATO wysyłając na obrzeża jej granic powietrznych bombowce. Samoloty te nie identyfikują się, mają wyłączone transpondery, a zatem są niewidoczne dla samolotów cywilnych, przez co ostatnio mogło dojść nad Irlandią do poważnej katastrofy.

Władimir Putin powracając do zimnowojennych zwyczajów wzmógł w ostatnich miesiącach testowanie obrony przeciwlotniczej NATO wysyłając na obrzeża jej granic powietrznych bombowce. Samoloty te nie identyfikują się, mają wyłączone transpondery, a zatem są niewidoczne dla samolotów cywilnych, przez co ostatnio mogło dojść nad Irlandią do poważnej katastrofy.

Dwa bombowce strategiczne Tu-95, które przelatywały 40 kilometrów od wybrzeża Irlandii wleciały nieopatrznie w korytarz powietrzny, którym poruszały się pasażerskie samoloty lecące 18 lutego z Ameryki. Sytuacja była na tyle napięta, że kurs jednej z pasażerskich maszyn musiał zostać skorygowany aby uniknąć kolizji z Tu-95.

Reklama

Rosjanie naruszając celowo przestrzeń powietrzną NATO świadomie wyłączają transpondery aby utrudnić zadanie samolotom, które będą miały je przechwycić - w tym przypadku były to Typhoony RAF-u.

Tym razem cywilne lotnictwo poradziło sobie z problemem, jednak w przyszłości może być tak, że na przykład przy określonych warunkach pogodowych wojskowe maszyny pozostaną przez nikogo niezauważone i może dojść w powietrzu do katastrofy.

Źródło:

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy