Uratowany zza linii wroga
Dokładnie 15 lat temu, 8 czerwca 1995 r., Amerykanie wysłali dziesiątki żołnierzy w 40 samolotach i śmigłowcach, by uratować kpt. Scotta O'Grady'ego. Zestrzelony nad Bośnią pilot F-16 przez sześć dni ukrywał się przed polującymi na niego Serbami. By przeżyć, jadł głównie mrówki i liście...
Serbowie przechytrzyli Jankesów
13 minut później ponownie rozbrzmiał sygnał ostrzegawczy o namierzaniu. Tym razem w samolocie kpt. O'Grady'ego. Także i ten alarm piloci chcieli zignorować, jednak niespełna kilka sekund po pojawieniu się ostrzeżenia, system ostrzegł o wejściu w zasięg pocisku samonaprowadzającego. Choć Scott O'Grady włączył zagłuszarkę i szybko zmienił kurs, to najgorszego nie dało się już uniknąć...
Pierwsza z wystrzelonych z Kuba rakiet eksplodowała między myśliwcami, druga trafiła w kadłub samolotu kpt. Scotta O'Grady'ego. Przepołowiła kadłub, nie uszkadzając jednak kokpitu maszyny. Pilot przeżył eksplozję i zdążył się katapultować. Z powodu gęstych chmur, które wcześniej uniemożliwiły dostrzeżenie rakiet, kpt. Robert G. Wright nie widział, czy jego kolega otworzył spadochron i czy przeżył eksplozję.
Polowanie na natowskie myśliwce
Co więcej, NATO było zbyt pewne swoje potęgi w powietrzu. Dlatego też zignorowano sygnały ostrzegawcze o namierzaniu. Jak się później okazało, najpierw przez radar szerokopasmowy (samolot kpt. Wrighta), a potem radar zestawu Kub (maszyna kpt. O'Grady'ego). Co więcej, na feralny patrol poleciały tylko dwa F-16, bez wsparcia ze strony tzw. Dzikich Łasic (ang. Wild Weasels), czyli samolotów, których zadaniem jest zwalczanie systemów przeciwlotniczych i przeciwrakietowych wroga.
Sześć dni jedzenia liści i mrówek
O'Grady obawiał się, że kiedy to zrobi, Serbowie bardzo szybko go znajdą, gdyż wylądował na spadochronie w dolinie, a otaczające ją wzgórza praktycznie uniemożliwiały dotarcie sygnału z małego radia do amerykańskich jednostek. Za to świetnie wskazywały serbskim żołnierzom jego położenie.
Po dwóch dniach ukrywania się w lesie kpt. O'Grady ruszył w stronę wzgórz otaczających dolinę. Poruszał się tylko między północą a 4 rano. Przez resztę dnia leżał w bezruchu i nasłuchiwał. W "Powrocie z honorem" wspomina, że cały czas słyszał odgłosy strzałów z broni maszynowej. Kiedy skończyły mu się tzw. żelazne racje żywnościowe, jadł liście, mrówki oraz robaki.
Sygnał od Bashera 52
O godzinie 5.45 rano z bazy Aviano wystartowało wsparcie lotnicze. Pięć minut później z pokładu okrętu USS "Kearsarge", pływającego po Adriatyku, podniosły się dwa olbrzymie śmigłowce CH-53. W każdym z nich znajdowało się 20 Marines, zaprawionych w takich akcjach ratunkowych. Żołnierzy wspierały dodatkowo dwa śmigłowce Cobra oraz 4 Harriery. Łącznie w akcję ratunkową zaangażowano 40 samolotów i śmigłowców.
Zobacz, jak uratowano kapitana O'Grady'ego:
Kwadrans po godzinie 6 rano żołnierze z 24. Oddziału Ekspedycyjnego Marines nawiązali łączność z kpt. O'Grady'm, który podał im współrzędne miejsca, jakie wybrał na lądowisko. Pół godziny później zestrzelony pilot odpalił żółtą racę. Po chwili, na wskazanej w ten sposób polanie, na szczycie wzniesienia usiadł jeden ze śmigłowców CH-53, z którego natychmiast wybiegli marines i zabezpieczyli teren. Chwilę później wylądował drugi śmigłowiec. Bezpośrednio nad olbrzymimi CH-53 krążyły Cobry.
- Jestem gotowy. Spadam stąd - powiedział do Marines kpt. Scott O'Grady.
Chwilę później, słaniającego się na nogach, odwodnionego i wygłodzonego lotnika medycy okryli kocem i zaprowadzili do śmigłowca. Następnie obie maszyny poderwały się z polany. Cała akcja trwała trzy minuty. Obyło się bez wystrzałów. W trakcie lotu na amerykański okręt na Adriatyku kpt. O'Grady wcinał jedną za drugą - zwykle nielubiane przez żołnierzy - gotowe wojskowe racje żywnościowe.
O 7.15 oddział ratunkowy zameldował, że jest już nad Adriatykiem, a piętnaście minut później śmigłowiec z kpt. Scottem O'Grady'm wylądował na pokładzie USS "Kearsarge".
W następstwie zestrzelenia amerykańskiego F-16 nad rozdartą wojną Jugosławią NATO zmniejszyło liczbę lotów. Nie zdecydowano się także na akcję odwetową. Przede wszystkim w obawie o życie 377 żołnierzy sił pokojowych ONZ, którzy znajdowali się w serbskiej niewoli i byli wykorzystywani jako tzw. żywe tarcze.
Kapitan O'Grady po powrocie do USA spotkał się z prezydentem Billem Clintonem, który nazwał go bohaterem. Trzy lata po zestrzeleniu pilot wystąpił z armii i rozpoczął studia w seminarium duchowym w Dallas. Obecnie pracuje jako kurator młodocianych przestępców w Teksasie.
Na podstawie wydarzeń w okolicach Mrkonjić Grad nakręcono w 2001 r. film "Za linią wroga" ("Behind Enemy Lines"). Warto pamiętać, że obraz ten jest tylko inspirowany historią kpt. Scotta O'Grady'ego i nie przedstawia losów tego lotnika oraz żołnierzy, którzy ruszyli mu z pomocą.
Marcin Wójcik