E-commerce: Uważaj robiąc zakupy świąteczne w USA
Trwa wielkie święto zakupów w USA - Czarny Piątek, tylko w zeszłym roku Amerykanie wydali w tym dniu rekordowy miliard dolarów na zakupy w sieci. Z tej okazji korzystają coraz częściej również Polacy. Przyciągają ich głównie duże rabaty oraz atrakcyjny kurs dolara. Niestety, na kupujących czekają również utrudnienia. Konieczność zapłaty cła, długi czas dostawy oraz niepewna gwarancja, to tylko niektóre z nich.
Czarny Piątek to coroczne święto zakupów w USA. Tę tradycję powoli przejmują również polskie sklepy internetowe, które organizują własny Dzień Darmowej Dostawy. Nic jednak nie może się równać z oryginalnym Czarnym Piątkiem. Tylko w zeszłym roku, według raportu ComScore, kupujący wydali tego dnia okrągły miliard dolarów. W tej kwocie mają swój duży udział również obcokrajowcy, którzy szukają atrakcyjnych ofert na produkty, które nie miały jeszcze premiery w ich krajach. W ten sposób kupują m.in. Polacy, którzy chcą nabyć najnowsze gadżety w bardzo atrakcyjnych cenach.
Problemy z cłem i podatkami
Kupując za oceanem musimy jednak pamiętać o dodatkowej opłacie jaką jest cło. - Zapłacimy je od tzw. wartości celnej towaru, na którą składa się koszt produktu powiększony o cenę transportu i ewentualnego ubezpieczenia. Następną opłatą jest VAT, który jest naliczany od wartości celnej i cła. Dodatkowo, jeśli mamy do czynienia z towarem akcyzowym, np. wyroby tytoniowe, musimy zapłacić również akcyzę, od której także nalicza się podatek VAT - wyjaśnia Rafał Stępniewski z serwisu RzetelnyRegulamin.pl. Przy zakupach za nieduże kwoty możemy jednak liczyć na zwolnienie z opłaty celnej. W dalszym ciągu trzeba będzie jednak zapłacić za nie podatek VAT w wysokości 23 procent oraz ewentualną akcyzę.
Bardzo ograniczona odpowiedzialność sprzedawcy
W teorii możemy liczyć na to, że w przypadku problemów i ewentualnych roszczeń, sprzedawca wywiąże się ze swoich obowiązków. W praktyce bywa z tym różnie. Zwłaszcza niewielkie sklepy internetowe mogę odmówić nam jakiejkolwiek pomocy, a my będziemy zdani tylko na siebie. Warto więc przemyśleć, czy lepiej nie skorzystać z oferty sklepów, które już znamy i wcześniej w nich kupowaliśmy, a jako klienci byliśmy zadowoleni z otrzymanego towaru. W razie ewentualnych problemów, nie powinniśmy mieć trudności z dochodzeniem swoich praw.
Niepewna gwarancja
Kupując za granicą, warto poznać szczegółowe warunki gwarancji. Oczywiście mamy do niej prawo, ale to od producenta danego towaru zależy, czy będziemy mogli serwisować sprzęt również w Polsce. - Często zdarza się, że producenci na terenie naszego kraju obejmują gwarancją jedynie produkty zakupione na terenie Unii Europejskiej. Niech nie zmyli nas więc napis "worldwide warranty", sugerujący coś przeciwnego. W przypadku wielu firm oznacza on jedynie obszar Stanów Zjednoczonych i Kanady. To natomiast zmusi nas do odesłania towaru na swój koszt do jednego z tych krajów - tłumaczy Rafał Stępniewski. Zwróćmy też uwagę, czy w naszej paczce znalazł się dowód zakupu. W przeciwnym razie nie będziemy mogli skorzystać nawet z usług serwisu za oceanem.
Pomoc pośrednika
Chcąc nabyć najnowszy gadżet z USA, możemy również skorzystać z usług firm pośredniczących. Zasada działania jest bardzo prosta. Wystarczy zlecić wysyłkę zakupionego towaru do jej siedziby na terenie USA. W ten sposób omijamy ograniczenie dostarczania towarów poza obszar Stanów Zjednoczonych. Czas realizacji takiego zamówienia jest jednak znacząco dłuższy, niż w przypadku zakupu dokonanego bezpośrednio w sklepie. Nie możemy też liczyć na pomoc prawną ze strony takiej firmy. Świadczy ona jedynie usługi kurierskie i sama nie pośredniczy w rozwiązywaniu sporów ze sklepem.
Zakupy internetowe w sklepach ze Stanów Zjednoczonych pozwalają zaoszczędzić niejednokrotnie znaczne sumy pieniędzy. Niestety, w przypadku pojawienia się problemów, dochodzenie praw konsumenckich może być bardzo utrudnione. Warto więc przeanalizować czy taka oszczędność jest warta potencjalnego ryzyka.