Legalizm nie popłaca

Przedłużająca się batalia prawna połączona z nieudolnością i niekompetencją sędziego pozbawiła kilka amerykańskich agencji rządowych (w tym Zarząd Parków Narodowych) i ministerstwo spraw wewnętrznych dostępu do internetu i poczty elektronicznej na prawie miesiąc.

Przedłużająca się batalia prawna połączona z nieudolnością i niekompetencją sędziego pozbawiła kilka amerykańskich agencji rządowych (w tym Zarząd Parków Narodowych) i ministerstwo spraw wewnętrznych dostępu do internetu i poczty elektronicznej na prawie miesiąc.

5 grudnia, sędzia dystryktowy Royce Lamberth "prawomocnym wyrokiem" nakazał bowiem odcięcie dostepu do sieci wymienionym instytucjom. Aż do odwołania. Zdaniem (jak widać wybitnie znającego się na sprawach technicznych) sędziego było to bowiem jedyne lekarstwo na hackerów, którzy wcześniej włamali się na komputery tych organizacji.

Amerykańskie MSW i agencje, jako przedstawiciele państwa prawa - nie mogły odmówić wykonania nakazu "nieomylnego" sędziego. Oczywiście sparaliżowało to pracę wielu działów ministerstwa, które bez komputerów i internetu w tej chwili już obejść się nie mogą, jak Biuro Obrotu Ziemią, które zarządza m.in. transakcjami sprzedaży i kupna państwowej ziemi, czy udziela koncesji na wydobycie surowców, alno Urząd Głównego Geodety USA, a także tak istotnego działu jak Wydział Klęsk Żywiołowych, który z sieci zbiera dane pogodowe i meteorologiczne, na podstawie których można przewidzieć m.in. trzęsienia ziemi, pożary lasów, czy powodzie.

Reklama

Sędzia odwołał swój srogi wyrok dopiero wtedy, gdy niezależni biegli stwierdzili, ze zabezpieczenia przed włamaniem stron wyżej wymienionych instytucji są odpowiednio mocne.

Dowiedz się więcej na temat: sędzia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy