Tusk wycofuje się z nowelizacji ustawy o rtv

Premier Donald Tusk powiedział, że rząd wycofuje się ze wzbudzających kontrowersje zapisów nowelizacji ustawy o rtv, które poważnie ograniczałaby umieszczanie treści wideo w internecie.

Senat, na prośbę Donalda Tuska, ma usunąć kontrowersyjną część nowelizowanej ustawy
Senat, na prośbę Donalda Tuska, ma usunąć kontrowersyjną część nowelizowanej ustawyAFP

- Sprawa internetu i wolności w internecie daleko wykracza poza problem jednej ustawy - podkreślił Tusk w środowej rozmowie z dziennikarzami w Sejmie. - Internet - jak zaznaczył - stał się przestrzenią wolności. - Ludzie są gotowi bronić internetu jako przestrzeni wolności, także wolności większych niż te poza internetem - podkreślił premier.

Sejm uchwalił nowelizację 4 marca. Jej wprowadzenie jest spowodowane koniecznością wdrożenia unijnej dyrektywy o audiowizualnych usługach medialnych, z której wprowadzeniem jesteśmy spóźnieni już ponad rok - termin implementacji minął 19 grudnia 2009 r., co grozi Polsce karami ze strony Komisji Europejskiej. Stąd rządowy projekt w tej sprawie miał status pilnego.

Donald Tusk zapewnił, że rozumie intencje urzędników, którzy przygotowali nowe rozwiązania w ustawie o rtv dotyczące internetu. - Po pierwsze przekonują, że jest to implementacja przepisów europejskich, a po drugie tłumaczą, że te ograniczenia i rygory nakładane są na firmy producenckie, które przez internet chcą oferować usługi stricte telewizyjne - mówił szef rządu.

Z drugiej strony - w jego ocenie - użytkownicy internetu "mają prawo wyrażać niepokój, że każda regulacja może ograniczyć ich wolność".

Przepis o rejestracji miał stanowić, że program telewizyjny, rozpowszechniany wyłącznie w internecie, nie wymaga koncesji, musi być jednak zgłoszony do rejestru, który prowadzić będzie KRRiT. Program telewizyjny to w rozumieniu ustawy "usługa medialna stanowiąca uporządkowany zestaw audycji, przekazów handlowych lub innych przekazów, rozpowszechniany w całości, w sposób umożliwiający jednoczesny odbiór przez odbiorców w ustalonym przez nadawcę układzie".

Według wielu ekspertów, nowelizacja ustawy medialnej wprowadza "cenzurę" i zagraża rozwojowi internetu w Polsce. Nowela wprowadza m.in. obowiązek rejestrowania w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji programów telewizyjnych rozpowszechnianych wyłącznie w internecie.

Nadawca programu telewizyjnego (osoba fizyczna, prawna, spółka handlowa, która tworzy i zestawia program) musiałby zgłosić program do rejestru najpóźniej na miesiąc przed rozpoczęciem rozpowszechniania w internecie, a nadawanie mógłby rozpocząć, jeśli KRRiT w ciągu miesiąca od zgłoszenia nie odmówi rejestracji. Ustawa nie określa przesłanek pozwalających jej odmówić.

Według nowelizacji z rejestru KRRiT można natomiast wykreślić program nadawany w internecie, jeśli w okresie ostatnich 12 miesięcy w programie co najmniej dwukrotnie zostały zamieszczone treści mogące propagować działania sprzeczne z prawem, polską racją stanu, postawy sprzeczne z moralnością i dobrem społecznym, treści dyskryminujące ze względu na rasę, płeć lub narodowość.

Wykreśleniem z rejestru zagrożone jest też rozpowszechnianie audycji zagrażających fizycznemu, psychicznemu lub moralnemu rozwojowi małoletnich, przekazów zawierających treści pornograficzne lub w sposób nieuzasadniony eksponujących przemoc.

Ustawa mówi, że za rozpowszechnianie programu telewizyjnego w internecie bez rejestracji grozi kara w wysokości do 10 proc. przychodu, osiągniętego przez dostawcę w poprzednim roku podatkowym. Taka sama kara grozi za dostarczanie usług VoD bez wpisu do wykazu.

Jak zapowiedział premier, wraz z ministrem kultury Bogdanem Zdrojewskim zorganizuje spotkanie, by wyjaśnić, jakie regulacje potrzebne są w internecie, a jakie są zbędne.

INTERIA.PL/PAP
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas