Europejscy astronauci mówią dość - chcą własnego statku kosmicznego
Astronauci ze Starego Kontynentu postanowili głośno zwrócić uwagę na fakt, że jeśli Europa chce liczyć się w wyścigu kosmicznym, powinna jak najszybciej zainwestować we własne porty i statki kosmiczne, dzięki którym mogłaby latać do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.
Europejscy astronauci latają w kosmos od dawna, a konkretnie od 1978 roku, kiedy to Sigmund Jähn wsiadł na pokład radzieckiego statku kosmicznego Sojuz, który zabrał go na stację kosmiczną Salut 6. I tak zostało do dziś, bo choć bierzemy udział w wielu operacjach, to możliwe jest to tylko na pokładzie rosyjskich i amerykańskich statków i stacji kosmicznych.
Najlepszym przykładem są chyba astronauci z Francji i Niemiec, którzy udali się ostatnio na ISS na statku Crew Dragon należącym do SpaceX. Oznacza to, że Amerykanie mają już prywatne firmy latające w kosmos, a Europa wciąż nie zbudowała własnego portu i statków kosmicznych.
Thomas Pesquet i Matthias Maurer, bo o nich właśnie mowa, wypowiadali się wprawdzie o locie i rozwiązaniach SpaceX w samych superlatywach, ale opublikowany w związku z European Space Summit “manifest" Association of Space Explorers - Europe zwraca uwagę, że astronauci chcieliby jednak uniezależnić się od innych mocarstw.
Możemy w nim przeczytać, że europejscy liderzy muszą w końcu zdecydować, czy inwestują w przemysł kosmiczny i przyspieszają wysiłki, by pozostać w czołówce kosmicznych potęg, bo obecna “bezczynność będzie dalej wpływać na przemysłową konkurencyjność" Staego Kontynentu.
I trudno się z tym nie zgodzić, bo Rosja ma swoje Sojuzy, Chińczycy coraz śmielej poczynają sobie z Shenzhou, łazikami i stacją kosmiczną Tiangong, a Amerykanie mają połączone wysiłki NASA i SpaceX, do których już niebawem dołączy również kapsuła Boeing Starline.
Ba, nawet Indie zadeklarowały prace w kierunku załogowych rozwiązań do transportu astronautów na niską orbitę okołoziemską, których efekty poznać mamy w ciągu 2 najbliższych lat.
W jakiej sytuacji stawia to Europę? Zdaniem reprezentującej astronautów ze Starego Kontynentu organizacji Association of Space Explorers, kontynent musi zainwestować choćby we własny załogowy pojazd kosmiczny.
W innym wypadku będziemy zdani na łaskę Rosji i Stanów Zjednoczonych, na dodatek wzbogacają ich agencje z każdym odbytym lotem.
Co warto podkreślić, publikacja manifestu zbiega się w czasie z odważnymi deklaracjami nowego dyrektora Europejskiej Agencji Kosmicznej, Josefa Aschbachera, który próbuje przeforsować ambitniejsze programy, a zjednoczony głos astronautów z pewnością jest dla niego dużym wsparciem. Pytanie tylko, czy wystarczy, by europejskie kraje otworzyły portfele, szczególnie przy takim gospodarczym obciążeniu, jakim jest pandemia koronawirusa.