MIT wykorzysta Rocket Lab by dolecieć na Wenus? Sporo wcześniej niż NASA i ESA...
Istnieje wiele naukowych przesłanek, które świadczą o tym, że w odległej przeszłości Wenus zdecydowanie mocniej przypominała Ziemię, niż obecnie. Mimo to planeta zdaje się nie wzbudzać takiego zainteresowania naukowców, jak na przykład Mars.
NASA i ESA ma zamiar wysłać na nią kilka sond kosmicznych, jednak najbliższe misje planowane są na koniec tej dekady. Nowe nadzieje na szybsze badania drugiej planety od Słońca rodzi jednak współpraca między MIT, a Rocket Lab.
W momencie, gdy agencje kosmiczne są zajęte realizowaniem bardziej opłacalnych misji kosmicznych, na uboczu swoje możliwości rozwijają reprezentanci sektora komercyjnego. Massachusetts Institute of Technology (MIT) nawiązała współpracę z Rocket Lab, która już w przyszłym roku będzie gotowa na to, aby wysłać niewielką sondę w stronę Wenus.
Jest to wynik obiecujących doniesień, które pojawiły się w 2020 roku, o wykryciu gazu fosfinowego, który zwykle produkowany jest przez żywe organizmy. Sara Seager, astrofizyk i planetolog z MIT, zdała sobie sprawę z tego, że rakieta Electron należąca do Rocket Lab, może pomóc w dostaniu się do drugiej planety od Słońca. W planach jest wyniesienie sondy, która może wystartować już w maju 2023 roku.
Electron od Rocket Lab to zaledwie 18-metrowa rakieta, która dysponuje jednak wystarczającą mocą do tego, by wynieść statek Photon na orbitę okołoziemską. Docelowo Photon powinien się znaleźć na wysokości około 165 kilometrów nad powierzchnią Ziemi. Na takiej wysokości będzie w stanie obrać kurs w stronę Wenus, gdzie uwolni 40-centymetrową sondę, ważącą około 20 kilogramów.
Sonda wleci w górną część atmosfery, zbierając informacje o jej składzie przez około 5 minut i 30 sekund. Przez kolejnych 20 minut będzie wysyłała dane na Ziemię, a potem zostanie zniszczona przez ekstremalne warunki panujące w dolnych partiach atmosfery Wenus. Sonda nie będzie w stanie bezpośrednio odkryć fosfiny, ale postara się za pomocą lasera ujawnić związki organiczne.
Ich obecność w atmosferze Wenus niekoniecznie mogłaby oznaczać dowód na istnienie drobnoustrojów, bo związki organiczne powstają również w procesach niebiologicznych. Niemniej zdaniem Seager z MIT, byłby to krok w kierunku rozważenia Wenus, jako planety potencjalnie nadającej się do życia.