Na Marsie szaleją diabły. Po raz pierwszy udało się nagrać ich dźwięk

Łazik Perseverance dostarczył wyjątkowe nagranie, na którym możemy usłyszeć... marsjańskie diabły! I choć dla większości z nas brzmią one jak silny wiatr, to zdaniem naukowców przynoszą wiele ważnych wskazówek i odpowiedzi na nurtujące pytania. 

Wiemy, jak wyglądają i jak brzmią. Łazikowi Perseverance udało się zarejestrować dźwięk towarzyszący wirom pyłowym
Wiemy, jak wyglądają i jak brzmią. Łazikowi Perseverance udało się zarejestrować dźwięk towarzyszący wirom pyłowym NASA/JPL-Caltech/SSI123RF/PICSEL

  • NASA ogłosiła, że łazikowi Perseverance po raz pierwszy udało się zarejestrować dźwięk towarzyszący wirom piaskowym na Marsie. 
  • Mikrofony łazika nagrały pyłowego diabła 27 września 2021 r. i choć dla zwykłego ucha brzmi on podobnie jak podmuch wiatru na Ziemi uchwycony przez mikrofon, to naukowcy słyszą tu znacznie więcej. 
  • Ich zdaniem to szansa nie tylko na posłuchanie pozaziemskiego wiru, ale i lepsze zrozumienie warunków panujących na Czerwonej Planecie, które będą przecież wpływać na przyszłe misje marsjańskie.

Kiedy diabeł pyłowy przeleciał nad Perseverance, mogliśmy rzeczywiście usłyszeć poszczególne uderzenia ziaren w łazik. Właściwie moglibyśmy je policzyć
komentuje autorka raportu, Naomi Murdoch, dla The Washington Post.

Czym są marsjańskie diabły?

No dobrze, ale czym w ogóle są marsjańskie diabły? To wiry piaskowe/pyłowe, czyli zjawisko atmosferyczne typu wiru powietrznego, obecne także na na naszej planecie, które wizualnie przypominają trąby powietrzne, ale w odróżnieniu od nich nie towarzyszą burzom i powstają zazwyczaj przy pogodnym niebie. Wiry pyłowe na Ziemi i Marsie formują się w taki sam sposób, a mianowicie ciepło z silnie nagrzanej przez słońce powierzchni jest przekazywane do atmosfery, przez co w pobliżu powierzchni gruntu tworzy się wysoce niestabilna warstwa powietrza. Uwolnienie zmagazynowanej w tej warstwie energii prowadzi do powstawania pióropuszy termicznych szybko wznoszącego się powietrza, a słaby wiatr sprzyja zainicjowaniu w takich miejscach rotacji, co prowadzi do powstania wiru.

Co warto podkreślić, ta niestabilność przypowierzchniowej warstwy powietrza lub innej mieszaniny gazów zależy od kontrastu temperatury, a nie samej temperatury, dlatego wiry pyłowe występują również przy stosunkowo niskich temperaturach, np. na Marsie, gdzie są na dodatek sporo większe.

A że jak sama nazwa wskazuje niosą ze sobą pył, który może przecież zniszczyć osłony termiczne statku kosmicznego, uszkodzić instrumenty naukowe, unieruchomić spadochrony czy zagłuszyć panele słoneczne, to zjawisko szczególnie interesuje naukowców. NASA szacuje, że nagrany diabeł miał ok. 25 metrów szerokości i 117 metrów wysokości, ale na szczęście w żaden sposób nie uszkodził Perseverance, choć na nagraniu słychać krótkę przerwę w momencie, kiedy przesuwał się nad łazikiem.

Ten przy okazji był w stanie zrobić zdjęcia zbliżającego się wiru, które również można zobaczyć w udostępnionym materiale. Co ciekawe, Perseverance nagrywa tylko osiem trwających poniżej 3 minut próbek dźwiękowych w miesiącu, więc utrwalenie diabła wymagało odpowiednich przygotowań i dużo szczęścia, ale tym razem się udało.

Nie przypominam sobie wcześniejszego przypadku, w którym tak wiele danych z tak wielu instrumentów przyczyniło się do scharakteryzowania pojedynczego diabła pyłowego. Gdyby [kamera] była skierowana w innym kierunku lub gdyby obserwacja mikrofonu została zaplanowana zaledwie kilka sekund później, brakowałoby kluczowych elementów historii. Czasami szczęście pomaga w nauce!
podsumowuje John Edward Moores, planetolog z York University.
Dziedzictwo na ulicach. Londyńczycy walczą o swoje lampy gazoweAFP
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas