Tak wyglądają tajemnicze nanorozbłyski, które ogrzewają koronę do kilku milionów stopni

Dlaczego w koronie Słońca temperatura jest o kilka milionów stopni wyższa niż na powierzchni gwiazdy? Od dekad astronomowie próbują rozwiązać tę zagadkę, ale do tej pory nie było to możliwe. Teraz się to zmienia na lepsze.

Wszystko za sprawą misji IRIS. Obserwatorium wykonało w tym roku pierwsze w historii obrazy tajemniczego zjawiska, które astronomowie zawali nanodżetami/nanorozbłyskami. Są to cienkie i jasne promienie świetlne, które przemieszczają się w atmosferze słonecznej prostopadle do linii struktur magnetycznych. Teraz NASA opublikowała więcej informacji na ten temat.

Uważa się, że każdy nanorozbłysk inicjowany jest przez proces znany jako ponowne połączenie magnetyczne, w którym skręcone pola magnetyczne gwałtownie się wyrównują. W przeciwieństwie do innych mechanizmów, które stopniowo nagrzewają, może przyjąć stosunkowo chłodną plazmę i błyskawicznie ją rozgrzać. „To tak, jakby połączyć ze sobą dwie kostki lodu i nagle ich temperatura wzrosła do 1000 stopni Celsjusza” - powiedział autor badań, Shah Bahauddin z Wydziału Badań w Laboratorium Fizyki Atmosfery i Przestrzeni na University of Colorado w Boulder.

Reklama

Astronomowie zauważyli, że jeden taki proces może zapoczątkować inne ponowne połączenia, tworząc lawinę nanodżetów w koronie Słońca. Proces ten może być odpowiedzialny za wytwarzanie energii, która podgrzewa koronę. Pierwszy raz nanodżety zaobserwowano w 2014 roku, również za pomocą IRIS. Wówczas doszło do tzw. deszczu koronalnego, kiedy strumienie ochłodzonej plazmy spadały z korony na powierzchnię Słońca, wyglądając prawie jak ogromny wodospad.

Niestety, 6 lat temu nie wykonano dobrej jakości obrazów nanodżetów, dlatego astronomowie nie mogli kontynuować swoich badań. Teraz w końcu nam się udało. Naukowcy mają zamiar w swoich badaniach wykorzystać też najnowsze kosmiczne obserwatoria słoneczne takie jak: Solar Orbiter i Parker Solar Probe. Chcą oni ustalić częstotliwość występowania nanorozbłysków na całym Słońcu oraz ilość energii przez nie generowanej, która później ogrzewa koronę słoneczną.

Naukowcy są pewni, że dalsze badania tych zjawisk pomogą nam ostatecznie zrozumieć procesy odpowiadające za podgrzewanie korony słonecznej. Dzięki temu będziemy w stanie lepiej prognozować kosmiczną pogodę, która ma olbrzymie znaczenie nie tylko dla bezpieczeństwa ludzkości, ale również realizacji pomyślnych misji na Księżyc czy Marsa.

Przypominamy, że udział w historycznej misji sondy Solar Orbiter mają również Polacy. Naukowcy z Centrum Badań Kosmicznych Polskiej Akademii Nauk zbudowali m.in. teleskop rentgenowski o nazwie STIX. Jest on jednym z sześciu urządzeń pracujących w zakresach promieniowania od widzialnego po rentgenowskie. Polski instrument jest najważniejszy, bo odpowiada za monitorowanie rozbłysków słonecznych, które są najbardziej niebezpieczne dla nas i instalacji kosmicznych.

Ale to nie wszystko. Polacy zbudowali również komputer pokładowy, obudowę mechaniczną systemu do precyzyjnego określenia położenia Słońca, układy do testów elektroniki oraz przeprowadzili eksperymenty termiczne i integralne tych technologii. Sonda Solar Orbiter została wprowadzona na orbitę 10 lutego bieżącego roku. Tymczasem pierwsze wyniki badań powinniśmy otrzymać w przyszłym roku.

Źródło: GeekWeek.pl/NASA / Fot. JAXA/NASA

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy