Masz zbędne miliony euro? Możesz kupić sobie kawałek Arktyki

Ostatni prywatny fragment ziemi na arktycznym archipelagu Svalbard został wystawiony na sprzedaż. Potencjalny nabywca otrzyma działkę o powierzchni ponad 6 tys. ha w miejscu, które zyskuje na arenie geopolitycznej.

Ziemia Wedela Jarlsberga
Ziemia Wedela JarlsbergaBjoertvedt/CC BY-SA 3.0 DEED (https://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0/deed.en)Wikimedia

Rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady? Cisza, spokój, otoczenie przyrody. A może by tak zaszaleć, rzucić wszystko i wyjechać do Arktyki? Czemu nie, właśnie na sprzedaż wystawiono działkę o powierzchni ponad 6 tysięcy ha na archipelagu Svalbard. Teren położony w fiordzie ma pięć kilometrów linii brzegowej, a także góry, lodowce i pełną obfitość dzikiej przyrody, jaką oferuje to miejsce. A przy tym zero komarów (za zimno dla nich). Wyobrażacie sobie tę ulgę?

Lokalizacja jak na tę część świata jest wyjątkowo dobra. Działka położona jest na terenie Ziemi Wedela Jarlsberga w zachodniej części wyspy, trzy godziny drogi od Longyearbyen, największej osady, z której można samolotem dostać się do stolicy Norwegii, Oslo. Sam Svalbard położony jest między Przylądkiem Północnym (norw. Nordkapp) w Norwegii a biegunem północnym, na wschód od Grenlandii.

To miejsce, które zyskuje coraz większe znaczenie geopolityczne. W związku ze zmianami klimatu i topnieniem pokrywy lodowej przewiduje się, że w tej okolicy powstaną nowe szlaki transportowe.

Czy w tej ofercie jest jakiś haczyk?

Cóż, największym jest chyba cena. Trzeba mieć 300 milionów euro oszczędności. W zamian można zostać właścicielem działki, a precyzując - właścicielem prywatnej norweskiej spółki z ograniczoną odpowiedzialnością, która jest właścicielem gruntu. Per Kyllingstad, prawnik reprezentujący sprzedawców przekazał w rozmowie z CNN, że firma została założona ponad sto lat temu przez grupę zamożnych rodzin przemysłowców z Oslo. Chcieli oni pozyskiwać na tym terenie azbest. Jednak niezbyt wiele tam się działo, a obecne zainteresowanie Arktyką zachęciło właścicieli do podjęcia decyzji o sprzedaży.

Choć potencjalną ofertę kieruje się do państw, agencji rządowych, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby kupiła to prywatna osoba. Ale cena to nie jedyne wymaganie. Nabywca musi pochodzić także z jednego z 46 krajów, które ratyfikowały Traktat Spitsbergeński, znany także jako Traktat Paryski. Chodzi o uznanie, że archipelag stanowi własność Królestwa Norwegii, ale państwa-sygnatariusze mają równe prawo do korzystania z zasobów naturalnych archipelagu i prowadzenia na jego terenie badań naukowych.

Co ciekawe, w tej okolicy znajduje się Stacja Polarna Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej Calypsobyen, a bardziej na południe Polska Stacja Polarna Hornsund im. Stanisława Siedleckiego należąca do Instytutu Geofizyki PAN. Z kolei w północnej części Spitsbergenu badania prowadzą naukowcy z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu i  Adama Mickiewicza w Poznaniu. Także jeśli jakiś Polak skusiłby się na tę inwestycję, z pewnością nie będzie czuł się osamotniony.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas