Śmiercionośny tłuszczyk
Już niewielki brzuszek piwny może dwukrotnie zwiększyć ryzyko śmierci u pacjentów z chorobą wieńcową. Zjawisko takie zaobserwowano nawet u osób, których waga mieści się w normie wskaźnika BMI (Body Mass Index - Indeks Masy Ciała) - wynika z badań opublikowanych na łamach "Journal of the American College of Cardiology".
Naukowcy z amerykańskiej Kliniki Mayo przeanalizowali dane pochodzące z pięciu różnych badań przeprowadzonych na próbie prawie 16 tysięcy pacjentów cierpiących na chorobę wieńcową.
Okazuje się, iż w przypadku chorych, otyłość brzuszna zwiększa ryzyko śmierci nawet dwukrotnie. (Ten typ otyłości mierzy się, dzieląc szerokość w talii przez szerokość w biodrach.) Co ciekawe, podobne ryzyko nie występuje u osób, u których tłuszcz gromadzi się w innych miejscach ciała, na przykład nogach czy pośladkach.
"Paradoks otyłości"
Rezultaty badań amerykańskich uczonych potwierdzają tzw. "paradoks otyłości", według którego pacjenci o wyższym wskaźniku BMI, cierpiący na choroby przewlekłe, żyją dłużej niż chorzy o normalnej wadze.
- Podejrzewaliśmy, że za ten paradoks odpowiada słabość BMI jako wskaźnika otyłości, czy rozmieszczenia tłuszczu w organizmie - przyznaje diagnosta Thais Coutinho, szef zespołu badawczego i kardiolog w Klinice Mayo.
Jedna rada: odchudzanie
Z kolei Francisco Lopez-Jimenez, dyrektor Programu Kardiometabolicznego w Klinice Mayo tłumaczy, dlaczego "piwna oponka" jest taka niebezpieczna. - Tłuszcz, gromadzący się na brzuchu, jest bardzo aktywny metabolicznie. Wyraźnie wpływa na ciśnienie krwi, poziom cholesterolu czy cukru w ludzkim organizmie.
Odkrycie zależności pomiędzy otyłością typu brzusznego a śmiertelnością pacjentów z chorobą wieńcową, pozwoli lekarzom szybciej podjąć działania przedłużające życie chorym. Kluczem do zdrowia - jak zawsze - jest odchudzanie.