Zanurkował na 52 metry w zamarzniętym jeziorze i pobił rekord Guinnessa
Bez pianki, bez butli i pod taflą zamarzniętego jeziora. Na samą myśl można dostać gęsiej skórki, podczas gdy warunki nie stanowiły dla czeskiego nurka żadnego problemu. Pobił on rekord Guinnessa we freedivingu, płynąc na głębokość ponad 52 metrów w szwajcarskim jeziorze Sils.
Freediving to całkiem ekstremalny sport, w którym nurkowie nie korzystają ze sprzętu do oddychania, a cały proces odbywa się na wstrzymanym oddechu. Jedynymi pomocami, które są niekiedy używane to np. okulary do pływania, płetwy czy pianki. Tak czy inaczej, jest to szalenie wymagająca dyscyplina dla ciała ludzkiego.
Jak łatwo się domyślić, niektórzy utrudniają sobie to zadanie, korzystając z mniejszej liczby pomocy sprzętowych, czy w ogóle dokonując niebywałych wyczynów w ekstremalnie niekorzystnych warunkach. Tak, jak zrobił to Czech David Vencl, który postanowił pobić rekord Guinnessa.