Olej po smażeniu frytek paliwem dla samolotów? Szokujący pomysł lotniska w Dallas
To może być rewolucja w lotnictwie. Władze lotniska w Dallas szukając oszczędności postanowiły produkować paliwo lotnicze z oleju spożywczego, na którym smaży się frytki. Nowe paliwo podobno nawet nimi nie pachnie.
Na pomysł wykorzystywania starego oleju po smażeniu frytek jako paliwa do diesli już dawno wpadli Polacy. Nikogo nie dziwi, kiedy spaliny ze starego samochodu "na ropę" mają zapach charakterystyczny dla taniego baru czy restauracji. Wlewanie do baku takiego oleju prosto z frytkownic sprawia, że niszczy się silnik, ale jazda wychodzi oczywiście za grosze. Władze lotniska w Dallas postanowiły wykorzystać ten prosty pomysł pozyskiwania taniego paliwa, ale nie dla aut, lecz... samolotów.
Lotnisko w Dallas zwróciło się z prośbą do 200 miejskich restauracji, aby resztki oleju z frytkownic zlewali do specjalnych pojemników. Technologia przemiany tych zlewek w paliwo dla samolotów jest dość skomplikowana. Z oleju muszą być usunięte zanieczyszczenia, a także niektóre związki chemiczne. Produkt końcowy przypomina bardzo syntetyczne paliwo lotnicze, które nie ma nawet śladu zapachu po smażonych frytkach.
Ostatnim etapem jest zmieszanie "paliwa frytkowego" ze zwykłym paliwem lotniczym w odpowiednich proporcjach. Dopiero wtedy możemy wypełnić tak powstałą mieszanką paliwową zbiorniki w samolocie i wystartować.