Skąd USA wiedzą, że Rosja nie wycofuje wojsk z granicy?

Prezydent Joe Biden i przedstawiciele Pentagonu nie potwierdzają, że Rosja wycofuje wojska i sprzęt z granicy z Ukrainą, chociaż właśnie takie informacje pojawiły się ze strony Kremla. W jaki sposób rząd USA zdobył na to dowody?

"Podniebne oko" Stanów Zjednoczonych, czyli dron RQ-4 Global Hawk
"Podniebne oko" Stanów Zjednoczonych, czyli dron RQ-4 Global Hawk123RF/PICSEL

Kreml nie tylko nie wycofuje żadnych żołnierzy i sprzętu z granicy z Ukrainą, ale jeszcze rozbudowuje swoje systemy, a w dodatku przemieszcza żołnierzy jeszcze bliżej obszaru Ukrainy. Na to dobitnie wskazują najnowsze zdjęcia satelitarne firmy Maxar.

Pentagon i władze NATO mają jednak o wiele bardziej zaawansowane i precyzyjne technologie, które w odróżnieniu od satelitów, nie są uzależnione od dobrej pogody i bezchmurnego nieba. Chodzi tutaj o potężne drony takie jak np: RQ-4 Global Hawk. Te bezzałogowe pojazdy mogą latać nad wybranym celem przez dziesiątki godzin i zbierać najróżniejsze dane z wysokości 20 kilometrów.

Każdy może śledzić misje obserwacyjne dronów USA
Każdy może śledzić misje obserwacyjne dronów USAFlightradar24Twitter

Ty też możesz śledzić loty dronów Stanów Zjednoczonych

Drony należące do armii Stanów Zjednoczonych są nadzorowane przez nawet 3 operatorów. Każdy z nich czuwa nad innymi częściami wykonywanej misji. Jedna taka maszyna jest zdolna do pozyskania terabajtów danych na temat przemieszczania się wojsk i sprzętu wrogich krajów.

Co ciekawe, misje dronów rozpoznawczych może śledzić każdy zainteresowany konfliktem Rosji z Ukrainą. Dane na temat lotów np. drona RQ-4 Global Hawk od Northrop Grumman, o oznaczeniu Forte12, pojawiają się m.in. w FlightRadar24.com.

Ten konkretny bezzałogowiec w ostatnich godzinach wykonał długi lot, rozpoczynający się z bazy wojskowej na Sycylii. Następnie maszyna udała się w kierunku północnej granicy Ukrainy oraz terenów wschodnich okupowanych przez rosyjskich separatystów, a następnie poleciała w stronę Bałkanów, przelatując nad Rumunią i Bułgarią.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas