Na niebie pojawiły się zielone smugi światła. To nie jest zorza

Fotograf Aaron Watson uchwycił na zdjęciach nietypowe zjawisko, które rzadko można zobaczyć na własne oczy. A mowa o zielonych smugach światła podobnych do zorzy, które związane są ze zwiększeniem aktywności Słońca i w najbliższych latach najprawdopodobniej będziemy je obserwować częściej.

Fotograf Aaron Watson uchwycił na zdjęciach nietypowe zjawisko, które rzadko można zobaczyć na własne oczy. A mowa o zielonych smugach światła podobnych do zorzy, które związane są ze zwiększeniem aktywności Słońca i w najbliższych latach najprawdopodobniej będziemy je obserwować częściej.
Fotograf zauważył na niebie niezwykłe zjawisko. Rzadko można je zobaczyć na własne oczy /Skies Alive Photography/Facebook/VideoFromSpace /YouTube

Zielone smugi na niebie zostały uchwycone w pobliżu gór West Elk w Kolorado. Aaron Watson sfotografował je też przed północą. Były widoczne przez dwie godziny i w tym czasie przesuwały się po niebie. Początkowo fotograf myślał, że widzi obłoki srebrzyste, ale kiedy zaczęły nabierać intensywnych kolorów, uświadomił sobie, że to coś innego. Według niego przypominały one wolno przesuwającą się zorzę polarną lub inne zjawiska związane z burzą słoneczną, jak STEVE czy SAR (czerwone smugi, najczęściej zbyt ciemne, żeby można było je dostrzec). Problem w tym, że wówczas nie zarejestrowano żadnej burzy słonecznej.

Reklama

Obserwowane zjawisko to tzw. poświata niebieska - słaba emisja światła, której źródłem jest ziemska atmosfera, a dokładnie jej górne warstwy. W wyniku zachodzących tam procesów powstaje delikatna poświata, która utrudnia obserwacje optycznymi teleskopami z Ziemi - to m.in. przez nią urządzenia takie jak Kosmiczny Teleskop Hubble’a są umieszczane w kosmosie. Poniższy film przedstawia nagranie smug z pokładu Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.

Słońce będzie bardziej aktywne

Nadchodzący szczyt słoneczny miał być obserwowany w 2025 roku i być słabszy niż poprzednie. Portal LiveScience ujawnił jednak, że może nadejść już pod koniec 2023 roku i być intensywniejszy, niż przewidywano. Uchwycona poświata tylko potwierdza tę hipotezę.

Jeśli prognozy rzeczywiście się potwierdzą, będzie to dobra wiadomość dla miłośników obserwacji zorzy - podczas maksimum będzie można ją jeszcze łatwiej zobaczyć. Być może znowu czeka nas seria spektakularnych ujęć z obszaru Polski.

Czytaj także | Sławosz Uznański w kosmosie. Kulisy rządowej rozgrywki

Zorza polarna a poświata niebieska. Podobny wygląd, ale są różnice

Choć oba zjawiska powodowane są przez promieniowanie słoneczne uderzające w Ziemię, to inny jest mechanizm ich powstawania. Zorza pojawia się, gdy wiatr słoneczny, czyli potężne strumienie promieniowania słonecznego lub koronalne wyrzuty masy, które są szybko poruszającą się chmurą namagnesowanej plazmy, zderzają się z polem magnetycznym Ziemi.

Pole magnetyczne planety chroni nas przed promieniowaniem, ale ta ochrona jest naturalnie słabsza w pobliżu biegunów, przez co wiatr słoneczny może przenikać w głąb atmosfery (100 - 300 km nad pow. Ziemi). Cząsteczki gazów w ziemskiej atmosferze są przez niego pobudzane, w wyniku czego uwalniana jest energia i emitowane jest światło.

Najczęstszym kolorem zorzy jest zielony, ponieważ takie światło emitują pobudzone atomy tlenu. Jeśli wiatr słoneczny przedostanie się głębiej, może pobudzić atomy azotu - wówczas na niebie zobaczymy taniec różowego światła.

Poświata niebieska powstaje, gdy atomy azotu i tlenu są wzbudzane przez światło słoneczne oraz promieniowanie kosmiczne. Nocą pozbywają się tej energii w wyniku reakcji chemicznych lub rekombinacji cząstek, czyli połączenia się pary cząstek lub jonów o przeciwnych ładunkach elektrycznych, procesu odwrotnego do jonizacji. Zazwyczaj powstaje na wysokościach od 80 do 480 kilometrów nad Ziemią. Jak podaje portal Spaceweather, zielona barwa wskazuje, że wysokość obserwowanych świateł to 90-100 kilometrów.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Zorza polarna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama