Amerykańska armia transmituje prąd na odległość
Bezprzewodowa transmisja energii jest możliwa. Amerykańska marynarka wojenna przeprowadziła największy jak do tej pory test takiej technologii.
Laboratorium Badawcze Amerykańskiej Marynarki Wojennej (U.S. Naval Research Laboratory, w skrócie NRL) przeprowadziło w ubiegłym tygodniu największy do tej pory test systemu bezprzewodowej transmisji energii. Moc 1,6 kilowata przesłano na odległość ponad jednego kilometra.
System nazywa się SCOPE-M i składa się z dziesiątek tysięcy specjalnie skonstruowanych anten z prostownikami (zwanych też antenami prostowniczymi). Przetwarzają one promieniowanie mikrofalowe na prąd stały. Do transmisji energii wykorzystano promieniowanie mikrofalowe o częstotliwości 10 gigaherców. Pozwala to uniknąć strat mocy nawet w deszczu (nie przekraczają 5 proc.). Jest też bezpieczne dla ludzi i zwierząt - natężenie wiązki promieniowania nie przekracza bezpiecznej granicy.
SCOPE-M miał wykazać, że technologia bezprzewodowej transmisji energii ma przyszłość. Na powierzchni Ziemi ogranicza ją krzywizna globu i promień horyzontu. Można jednak zasilać w ten sposób drony czy nawet niewielkie samoloty.
Bezprzewodowa transmisja energii z satelitów
W przyszłości będzie można wykorzystać ją do przesyłania energii z satelitów. Niemal połowę energii słonecznej pochłania lub odbija ziemska atmosfera. Nad nią dociera 1367 watów na metr kwadratowy, do powierzchni Ziemi około 1000 W/m kw.
Odbiorniki rozmieszczone na powierzchni 10 km kwadratowych mogłyby z kosmosu odbierać 750 megawatów mocy (tyle ma przeciętna ziemska elektrownia). Wiązka promieniowania nadal nie przekraczałaby 1 W/m kw., uważanej za bezpieczną dla zdrowia.
Kluczowe jest jednak co innego. Satelita na odpowiedniej orbicie mógłby uniknąć cienia Ziemi, czyli przesyłać energię także w nocy.
Amerykańskiej armii chodzi oczywiście o zasilanie energią z satelity urządzeń i pojazdów wojskowych. Jak mówi dr Brian Tierney, inżynier SCOPE-M, głównym celem jest zmniejszenie zależności od źródeł zasilania na ziemi. Jak ważne jest zasilanie, przekonały się rosyjskie wojska na Ukrainie. Ich ciężarówki często utykały z... braku paliwa.