Amerykańskie pociski Quicksink dosłownie rozrywają okręty na pół! Jest film

Air Force Research Laboratory pochwaliło się nowym nagraniem z testów pocisków Quicksink, których nazwa mówi sama za siebie - to rozwiązanie przeznaczone do błyskawicznego zatapiania wrogich okrętów, które jak widać na filmie dosłownie rozrywa okręty na pół.

Air Force Research Laboratory pochwaliło się nowym nagraniem z testów pocisków Quicksink, których nazwa mówi sama za siebie - to rozwiązanie przeznaczone do błyskawicznego zatapiania wrogich okrętów, które jak widać na filmie dosłownie rozrywa okręty na pół.
Amerykańskie pociski Quicksink to postrach mórz i oceanów. Dosłownie rozrywają okręty wojenne /DOD/Polaris /East News

W ostatnich miesiącach coraz częściej pojawiają się spekulacje, że Chiny zdecydują się w końcu zaatakować Tajwan, co oznaczałoby morską wojnę chińsko-amerykańską na Morzu Południowochińskim, bo prezydent Joe Biden zapowiedział kilkanaście dni temu, że będzie bronić tej małej wyspy. A że Chińczycy nie próżnowali i mocno inwestowali w nowoczesną broń i technologię, to istnieją uzasadnione obawy, że mogę mieć na wyposażeniu okręty bardziej zaawansowane niż amerykańskie. 

Nic nie zatapia okrętów tak szybko jak Quicksink

I tu do akcji wkracza właśnie Quicksink, o którym nie bez przyczyny jest głośno właśnie teraz, pozwalający zmienić niemal każdą standardową bombę ogólnego przeznaczenia w pocisk kierowany. To nowe rozwiązanie w ramach systemu JDAM (Joint Direct Attack Munition), czyli zestawów ogonowych zawierających układy naprowadzania inercyjnego (INS) i odbiornik GPS, wzbogacone o nowy szukacz Quicksink umieszczony w nosie pocisku (efektem jest zmodyfikowana wersja 907-kilogramowych bomb GBU-31 JDAM).

Reklama

Jak pokazują testy, rozwiązanie jest nie tylko skuteczne (na dołączonym filmie dosłownie rozrywa okręt na dwie części), ale i możliwe do wprowadzenia dużo szybciej niż zupełnie nowe pociski, co może być amerykańskim remedium na chińską marynarkę wojenną.

Szczególnie że zdaniem ekspertów Quicksink to w gruncie rzeczy torpeda, ale zrzucana z powietrza (kompatybilna z wieloma samolotami wojskowymi, jak B-52H Stratofortress, F-15E Strike Eagle, F-16 Fighting Falcon, F-22A Raptor i F-35A Lightning II, a także dronem MQ-9 Reaper) - może być wykorzystywana w każdych warunkach pogodowych, a jej zasięg to na ten moment 24 kilometry.

Dodają też, że nie bez znaczenia jest tu relatywnie niski koszt wyposażenia armii w takie rozwiązanie, bo zestaw zmieniający bomby ogólnego przeznaczenia w pociski kierowane kosztuje 50 tys. USD przy zakupie 1000 sztuk (cena jednostkowa zestawu mieści się podobno w przedziale 200 000 USD). Dla porównania koszt jednej torpedy ciężkiej z konwencjonalną głowicą bojową Mark 48 to ok. 3,8 mln USD i ta nie jest na dodatek w stanie dorównać niszczycielskiej sile Quicksink.

Co warto podkreślić, możliwości Quicksink mogliśmy podziwiać po raz pierwszy w maju tego roku, ale był to tylko krótki materiał nakręcony z dużej odległości, a teraz możemy zobaczyć nawet, co dzieje się na pokładzie okrętu, w który uderzył nowy pocisk i pod wodą.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: torpeda | militaria | marynarka wojenna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy