Atomowy okręt USA i samolot "dnia zagłady" blisko Rosji

Pentagon postanowił zaprezentować Rosji pokaz potężnej siły USA, wysyłając blisko granicy Rosji na terytorium Norwegii okręt podwodny z bronią jądrową USS Tennessee, samolot zagłady E-6B Mercury, krążownik rakietowy USS Normady (CG 60) klasy Ticonderoga i samolot patrolowy P-8 Poseidon.

Pentagon postanowił zaprezentować Rosji pokaz potężnej siły USA, wysyłając blisko granicy Rosji na terytorium Norwegii okręt podwodny z bronią jądrową USS Tennessee, samolot zagłady E-6B Mercury, krążownik rakietowy USS Normady (CG 60) klasy Ticonderoga i samolot patrolowy P-8 Poseidon.
Okręt podwodny z bronią jądrową i samolot zagłady blisko Rosji /US NAVY /materiały prasowe

Jest to odpowiedź na ostatnią wizytę okrętów podwodnych o napędzie atomowym na Kubie. Przypominamy, że w czasie swojej podróży do Hawany, w pewnym momencie rosyjska flota z fregatą Admirał Gorszkow i atomowym okrętem podwodnym Kazań, znalazła się zaledwie 30 kilometrów od wybrzeży Florydy. Chociaż nie było bezpośredniego zagrożenia dla terytorium USA, to jednak Pentagon wysłał na powitanie rosyjskich okrętów swoje krążowniki rakietowe.

Reklama

Wówczas armia Stanów Zjednoczonych postanowiła skorzystać z okazji i spróbować dowiedzieć się więcej o rosyjskiej flocie. Analitycy militarni poinformowali, że nad rosyjskimi okrętami bezustannie krążyły amerykańskie samoloty szpiegowskie, a wśród nich słynny P-8 Poseidon. Największym zainteresowaniem cieszył się rosyjski okręt podwodny o napędzie atomowym Kazań.

USA wysłały na granicę z Rosją okręty i samoloty

USA bardzo chcą pozyskać informacje o sygnaturze akustycznej generowanej przez rosyjską jednostkę. Taka cenna wiedza pozwoliłaby znacznie szybciej i skuteczniej wykrywać te okręty podczas przemieszczania się po światowych morzach i oceanach. W przypadku wojny Rosji z NATO, wykrycie jednostek projektu 885M miałoby strategiczne znaczenie w kwestii obrony przed atakami jądrowymi.

Wizyta i prężenie muskułów amerykańskiej floty na Morzu Norweskim ma ten sam cel. Pentagon ma nadzieję, że Rosjanie szybko odpowiedzą na tę akcję i będzie można wykorzystać ten fakt. Co ciekawe, analitycy militarni są zaskoczeni wysłaniem w pobliże granicy z Rosją "samolotu dnia zagłady", a mianowicie Boeinga E-6B Mercury. Są to nowe maszyny, które zaczęły pojawiać się w armii USA w połowie ubiegłego roku.

"Samolot zagłady" E-6B Mercury w Norwegii

Waszyngton intensywnie przygotowuje się do realizacji wizji wojny jądrowej z Rosją już od ponad roku. W tym celu, amerykański koncern zbrojeniowy Northrop Grumman oficjalnie przekazał Marynarce Wojennej Stanów Zjednoczonych pierwszy z dwunastu zmodyfikowanych E-6B "Mercury", czyli "samolotów dnia zagłady", które mają pozwolić najwyższym oficjelom rządu USA przetrwać wojnę jądrową i sprawować władzę nad krajem.

Modyfikacja pierwszego Boeinga E-6B "Mercury" trwała rok, co jest bardzo krótkim czasem, jak na tego typu przedsięwzięcia. Armia tłumaczy, że istnieje potrzeba jak najszybszej modyfikacji wszystkich maszyn. "Samoloty dnia zagłady" zostały wyposażone w nowe osłony nuklearne i termiczne. Jedna maszyna jest warta setki milionów dolarów. Na jej pokładzie znajduje się sprzęt analogowy, a nie nowoczesną aparaturę cyfrową, co pozwala jej na działanie nawet po wystawieniu na działanie impulsu elektromagnetycznego pochodzącego z wybuchu jądrowego.

Czym jest i co potrafi "samolot zagłady" E-6B Mercury

E-6B "Mercury" jest specjalnie zmodyfikowaną wersją komercyjnego samolotu Boeing 707. Miał on zastąpić potężne EC-130Q Hercules. Wersja E-6B została wdrożona do lotnictwa w grudniu 1997 roku, natomiast w 2003 roku już cała flota samolotów była zmodernizowana o nowe technologie. Teraz pierwszy E-6B może pochwalić się najnowocześniejszymi technologiami, chroniącymi przed atakami jądrowymi, a w ciągu kolejnego roku mogą zostać udoskonalone pozostałe samoloty.

Przy okazji tematu amerykańskich "samolotów zagłady" nie można nie wspomnieć, że Boeing E-4 może pomieścić załogę liczącą 112 osób i może odbywać lot przez 12 godzin bez lądowania, a tankowanie w powietrzu oznacza, że może pozostawać w powietrzu przez wiele dni. W specjalnym "garbie" na szczycie samolotu (tzw. radome) znajduje się ponad 65 anten, dzięki którym E-4B może komunikować się ze statkami, okrętami podwodnymi, samolotami i bazami na całym świecie. Większość szczegółów wyposażenia E-4B jest owiane tajemnicą.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: NATO | Northrop Grumman | Norwegia | Pentagon | Waszyngton
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama