Broń z drugiej ręki

Oprócz rynku nowego uzbrojenia i sprzętu wojskowego dostarczanego klientom prosto z linii produkcyjnych istnieje równie popularny rynek wtórny.

Poniemieckich Leopardów używają m.in. Polacy
Poniemieckich Leopardów używają m.in. PolacyPolska Zbrojna

Nie tylko biedni

W grudniu 2011 roku australijską banderę podniesiono na okręcie desantowym HMAS "Choules", który kilka miesięcy wcześniej odkupiono od Wielkiej Brytanii. Gdy służył on od listopada 2006 roku we flocie pomocniczej (Royal Fleet Auxiliary), nosił nazwę "Largs Bay". Zamiar zredukowania jednostek tego typu rząd Zjednoczonego Królestwa ogłosił w opublikowanym w końcu 2010 roku przeglądzie strategicznym bezpieczeństwa i obrony. Za "Choulesa", mogącego przetransportować do 700 żołnierzy, a także pojazdy pancerne, w tym czołgi, australijski resort obrony zapłacił 65 milionów funtów szterlingów. Gdyby zdecydowano się na zamówienie nowego okrętu, koszty byłyby wielokrotnie wyższe, a na jego dostawę musiano by czekać kilka lat.

Wysoki koszt transakcji

Australia kupuje z drugiej ręki nie tylko okręty. W grudniu 2011 roku zapowiedziano nabycie od USA dwóch śmigłowców transportowych CH-47D Chinook. Wcześniej, korzystając z możliwości, jakie daje rynek wtórny, dokonano zmiany generacyjnej czołgów w wojskach lądowych. Za pół miliarda kupiono 59 czołgów M1A1 Abrams i siedem wozów zabezpieczenia technicznego M88A2 Hercules, które weszły do służby po wycofaniu Leopardów 1.

Wysoki koszt transakcji wynika z tego, że Abramsy zostały zdemontowane, po czym każdą z ich części sprawdzono i wymieniono te, które nie nadawały się do renowacji.

Kanada przeznacza bardzo duże środki na rozwój marynarki wojennej, ale podobnie jak Australia, gdy nadarzyła się okazja, wybrała jednostki z drugiej ręki. W 1998 odkupiła od Wielkiej Brytanii za 244 miliony funtów szterlingów cztery okręty podwodne typu Upholder.

Dla porównania w latach osiemdziesiątych XX wieku podawano cenę 215 milionów dolarów za jeden egzemplarz. Jednostki, które weszły do służby w 1990 roku, wycofano już po czterech latach. Londyn zrezygnował też z kolejnych Upholderów (początkowo chciano ich zbudować tuzin). Jest to przykład pokojowej dywidendy, jaką przyniosło zakończenie zimnej wojny.

Komis z zabawkami

Doskonałym tego przykładem był rynek czołgowy, na którym królował Leopard 2. Pojazdy z nadwyżek armii holenderskiej i niemieckiej kupiły między innymi Austria, Hiszpania, Portugalia, Norwegia, Finlandia i Szwecja. Podobne transakcje zawarli też tradycyjni użytkownicy sprzętu second-hand z południa Europy - Grecja i Turcja. Niektórzy, jak na przykład Grecja i Hiszpania, zamówili też nowe Leopardy, a używane "dwójki" kupiły również państwa spoza Europy - Chile i Singapur.

Nabywców znalazły też starsze Leopardy 1 wycofywane z armii Niemiec, Holandii i Belgii. Grecja kupiła bądź otrzymała w ramach offsetu prawie ćwierć tysiąca wozów z Bundeswehry, a kolejne 170 przekazała jej Holandia. Od Belgii w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych 128 Leopardów 1 nabyła Brazylia, a później dokupiła jeszcze ćwierć tysiąca tych czołgów do Niemców. Dwieście eksholenderskich "jedynek" nabyło natomiast Chile, z czego 30 odsprzedało później Ekwadorowi. Belgowie odstąpili 43 czołgi Leopard 1 i 28 innych pojazdów pancernych Libanowi.

Problemem okazała się jednak postawa rządu Niemiec, który nie zgodził się na reeksport. Za to transakcję dotyczącą transporterów opancerzonych zaakceptowały władze USA.

Na rynku wtórnym, poza Niemcami, bardzo aktywna była Holandia. Zamierzała sprzedać ostatnie czołgi Leopard 2. W latach dziewięćdziesiątych Haga pozbyła się kilkuset bojowych wozów piechoty YPR-765, które kupił Egipt. Kraj ten nabył podobne pojazdy także od Belgii. Równie wielka była wyprzedaż holenderskich okrętów wojennych. Skorzystali z niej Grecy, którzy dokupili do dwóch posiadanych już fregat typu Kortenaer osiem okrętów. Kosztowały one w granicach 30-40 milionów dolarów za sztukę. W ostatnich latach, po sprzedaniu Kortenaerów, Holendrzy pozbyli się też większości nowszych fregat typu Karel Dorman. Po dwa okręty kupiły Chile, Portugalia i Belgia. Równocześnie ta ostatnia odsprzedała swe trzy starsze jednostki Bułgarii.

Broń zachodniej produkcji

Francja dostarczyła natomiast eskadrę używanych Mirage 2000 Brazylii. Hiszpania odkupiła od USA używane F/A-18 Hornet, a jej zachodni sąsiad Portugalia nabyła tam 45 F-16A/B. Lizbona uzyskała też 50 szkolnych maszyn Alpha Jet od Niemiec.

Broń zachodniej produkcji nie była dostępna dla wszystkich zainteresowanych państw. Jednych nie było stać na nią nawet po obniżonych cenach, innym nie chciano jej sprzedać z powodów politycznych, na przykład ze względu na łamanie praw człowieka bądź podejrzenia o powiązania z terroryzmem czy też groźbę zachwiania równowagi regionalnej. Tę niszę wypełniała często broń z krajów Wspólnoty Niepodległych Państw, aczkolwiek szczegóły transakcji bywały niejasne.

Zobacz także

    Uzbrojenie z drugiej ręki to znaczący segment światowego rynku handlu bronią. Okazji na nim szukają zarówno biedni, jak i bardzo zamożni. Niemniej jednak, decydując się na takie transakcje, należy uwzględniać, że cena zakupu może stanowić tylko ułamek kosztów.

    Przed wprowadzeniem do wojska sprzęt trzeba zwykle wyremontować, więc często optymalnym rozwiązaniem jest zamówienie jego modernizacji u sprzedawcy. Lepiej wydać więcej i kupić nowszy produkt, bo dzięki temu będzie dłużej użytkowany.

    Tadeusz Wróbel

    Śródtytuły pochodzą od redakcji portalu INTERIA.PL

    Polska Zbrojna
    Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
    Dołącz do nas