Chiny pokazały czołg przyszłości. Na jego pokładzie nie znajdziemy załogi
Chiny zbroją się na potęgę. Nie ma miesiąca, żeby Pekin nie wodował jakiegoś okrętu, pokazywał nowych dronów czy samolotów, a teraz do wojsk lądowych dołączył nawet czołg przyszłości VU‑T10, na którego pokładzie nie znajdziemy załogi.

VU‑T10 to prawie 11-tonowa, elektryczna platforma bojowa, która została stworzona z myślą o polu walki przyszłości, gdzie działania wojenne prowadzą systemy robotyczne. Przedstawiciele chińskiej armii tłumaczą, że pomysłem na budowę czołgu VU‑T10 jest wyeliminowanie z frontu czynnika ludzkiego, który jest najbardziej zawodny.
Chiński wynalazek rozwijany jest przez firmę Norinco. Został zaprezentowany po raz pierwszy na targach obronnych DSA 2024 w Kuala Lumpur w Malezji. Jest to modułowy system bojowy oparty na lekkim podwoziu gąsienicowym, zaprojektowany do autonomicznych operacji w trudnym terenie, takich jak pola bitewne, obszary miejskie czy strefy zaminowane.
Chiny pokazały czołg przyszłości VU‑T10
Pojazd waży ok. 11 ton, osiąga prędkość do 50 km/h na drodze i do 30 km/h w terenie, z zasięgiem operacyjnym do 200 km dzięki hybrydowemu napędowi dieslowsko-elektrycznemu. Jego konstrukcja pozwala na zdalne sterowanie lub pełną autonomię dzięki sztucznej inteligencji, co minimalizuje ryzyko dla personelu.
Uzbrojenie VU-T10 obejmuje automatyczną armatę 30 mm, zdolną do strzelania amunicją programowalną, współosiowy karabin maszynowy 7,62 mm, wyrzutnie granatów dymnych i opcjonalnie moduły z rakietami przeciwpancernymi lub dronami rozpoznawczymi. Modułowa budowa umożliwia szybką zmianę konfiguracji, od wariantu bojowego z wieżyczką, przez rozpoznawczy z sensorami optoelektronicznymi i radarami, po logistyczny, do transportu zaopatrzenia.
Czołg przyszłości VU‑T10 powstał z myślą o Tajwanie
System wyposażono w zaawansowane sensory, w tym kamery termowizyjne, lidary i systemy antydronowe, co pozwala na wykrywanie celów na dystansie do 5 km. VU-T10 może operować w sieci z innymi pojazdami bezzałogowymi, integrując się z chińskimi systemami C4ISR.
VU-T10 jest częścią szerszego trendu w chińskiej armii na rozwój bezzałogowych systemów, inspirowanych doświadczeniami z konfliktów jak wojna na Ukrainie, gdzie UGV odgrywają kluczową rolę w redukcji strat ludzkich. Norinco promuje go na rynki eksportowe, m.in. w Azji Południowo-Wschodniej i Afryce, jako tańszą alternatywę dla zachodnich UGV jak amerykański Ripsaw czy izraelski Guardium.
Chiny coraz bardziej prężą muskuły
Koszt jednego egzemplarza szacuje się na 1-2 miliony dolarów, a testy poligonowe wykazały wysoką odporność na ogień i zakłócenia elektroniczne. Pojazd nie jest jeszcze w masowej produkcji, ale może wejść do służby w Chinach do końca 2025 roku. Eksperci nie mają wątpliwości, że szybkie zbrojenie Pekinu ma na celu rozszerzenie terytorium kraju. Najważniejszym obecnie celem dla armii jest przejęcie Tajwanu.
Do jego kontroli będą potrzebne właśnie autonomiczne czołgi. Gdyby Chiny dokonały ataku powietrznego na Tajwan, to na wyspę mogłyby zostać zrzucone tysiące pojazdów VU-T10, które w trybie zdalnego sterowania mogłyby pozwolić szybciej zajmować wybrane części kraju.
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 88 tys. obserwujących nasz fanpage - polub GeekWeek na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!