Deskorolki z minami TM-62. Rosyjska "innowacja" na froncie
Były już ataki na chińskich "wózkach golfowych", czyli nieopancerzonych pojazdach terenowych Desertcross 1000-3 czy komercyjnych motocyklach wyposażonych w klatki antydronowe, które idealnie wręcz wpisywały się w rosyjską strategię "dbania" o życie żołnierzy. W tym kontekście plany wysłania na front deskorolek elektrycznych nie powinny być dla nikogo zaskoczeniem, a jednak!

Wojna w Ukrainie przynosi wiele nietypowych rozwiązań militarnych, ale kiedy rosyjska grupa Two Majors zapowiadała w zeszłym roku, że jest na zaawansowanym etapie swojego projektu drona naziemnego zbudowanego na bazie popularnych ostatnio hoverboardów, nikt nie spodziewał się, że jej "bojowe karaluchy" faktycznie trafią na front. Wygląda jednak na to, że stało się inaczej, bo jak informuje Defense Express - powołując się na coraz liczniejsze doniesienia z Ukrainy - Rosjanie naprawdę z nich korzystają.
Rosyjskie deskorolki na froncie
Najczęściej w wersji wyposażonej w miny przeciwpancerne TM-62, która działa jak dron-kamikadze detonujący ładunek przy kontakcie. Pierwsze wzmianki o tej technologii pojawiły się już zimą, kiedy w sieci zaczęło krążyć nagranie, na którym widać rosyjskich żołnierzy ładujących hoverboardy do wojskowej ciężarówki. Teraz zaś możemy oglądać kolejne, na które zwrócił uwagę m.in. Forbes, gdzie widać taką konstrukcję płynnie poruszającą się po nierównym terenie.
Nie ma w tym nic szczególnie nowego w porównaniu do standardowego wykorzystania dronów-kamikadze. Jednocześnie skupiono się na maksymalnym uproszczeniu i obniżeniu kosztów produkcji
Co potrafią "karaluchy"?
Według dostępnych informacji, hoverboardy są łatwe do zdobycia i nie sprawiają Rosji większych trudności logistycznych. Zdaniem ekspertów oznaczać to może, że będzie ona stopniowo zwiększać produkcję tych improwizowanych platform bojowych, choć ich skuteczność pozostaje trudna do zweryfikowania bez danych z pola bitwy.
Zwłaszcza że Rosjanie nie podali oficjalnych danych technicznych, więc zostaje nam poleganie na nieoficjalnych doniesieniach. Wynika z nich, że bezzałogowce wykorzystujące w roli układu napędowego dwie połączone deskorolki elektryczne charakteryzują się wysoką mobilnością i zdolnością pokonywania różnych typów terenu, w tym wysokiej trawy.
Konstrukcja może unieść do 100 kilogramów i podróżować z prędkością do 12 kilometrów na godzinę, a jej akumulatory wystarczają na trzy godziny pracy na jednym ładowaniu. Jeśli zaś chodzi o sterowanie, to operatorzy mają być w stanie kontrolować drony z odległości 2 kilometrów, prawdopodobnie wykorzystując do tego widok zapewniany przez pokładowe kamery.
Jednym z kluczowych argumentów "bojowych karaluchów" ma być także wyjątkowo niski koszt ich produkcji, bo nowy hoverboard można kupić w popularnym chińskim sklepie internetowym już za ok. 100 EUR. Czyli nawet po połączeniu dwóch i wyposażeniu ich w niezbędne elementy przepaść mamy ułamek ceny, jaką trzeba zapłacić za profesjonalne gąsienicowe bezzałogowe pojazdy naziemne (UGV) używane w Ukrainie, które potrafią kosztować nawet 1 mln euro za sztukę.