Dronami rozbili potężne składowisko rosyjskiej broni

Siły Zbrojne Ukrainy przeprowadziły skuteczną operację zniszczenia składowiska ciężkich maszyn rosyjskiej armii, pozbawiając wroga sprzętu do ważnych ataków.

Hala rosyjskich czołgów spłonęła

Rosjanie prowadzą obecnie silne ataki na kilku punktach frontu m.in. w obwodzie donieckim i zaporoskim. Stąd siły ukraińskie starają się zlokalizować punkty rosyjskich składowisk broni, w które mogliby uderzyć, pozbawiając szybko wroga ciężkiego sprzętu. Jeden z takich ataków pokazała ukraińska grupa Buława, której operatorzy dronów wspięli się na wyżyny swoich umiejętności.

Po zlokalizowaniu składowiska ciężkiej broni w miejscowości Staromłyniwka w obwodzie donieckim około 10 kilometrów od ukraińskich pozycji, posłali w jej kierunku masę niewielkich dronów z ładunkami wybuchowymi. Udało im się wlatywać nawet w hale, gdzie stały czołgi, wozy bojowe, systemy przeciwlotnicze i ciężarówki. Pokazali niezwykle duże umiejętności operowania małymi dronami, wybierają najważniejsze cele

Reklama

Rosjanie wystawili się do ostrzału

Na nagraniu widać, że przynajmniej część sprzętu musiała paść ofiarą ataku i ulec uszkodzeniu lub zniszczeniu. W hali były zarówno czołgi T-72, wozy bojowe BWP-3, ciężarówki z amunicją a nawet BMPT "Terminator". Ten ostatni stanowi dość rzadką maszynę na froncie, która ma bezpośrednio wspierać ataki pancerne. Do tej pory Rosjanie stracili bezpowrotnie tylko jednego "Terminatora", a dwa uległy uszkodzeniu.

Sam atak niejako upokorzył Rosjan, którzy pozwolili na to, aby drony przedarły się na ich teren. Niezabezpieczony hangar, w którym składowanych jest tyle sztuk ciężkiego sprzętu tak blisko frontu to jak wielki napis "strzelaj tutaj". Rosjanie widocznie nie spodziewali się, że Ukraińcy nie tylko wykryją składowisko, ale i w nie zaatakują.

Ukraińcy korzystają ze wszystkiego, co mają pod ręką

Jednak jak fajnie to nagranie by nie wyglądało, rodzi dość istotne pytanie. Dlaczego do uderzenia nie wykorzystano po prostu pocisków artyleryjskich? Taki cel jest wręcz stworzony dla ostrzału ciężkich dział. Zamiast bądź co bądź mistrzowskiej, ale niezwykle trudnej operacji dronami, szybciej można byłoby posłać w to miejsce zwykłe pociski.

Może to wskazywać na trend, gdzie Ukraińcy duże braki w amunicji artyleryjskiej, muszą coraz częściej zastępować właśnie improwizowanymi dronami. Grupa Buława podaje, że koszt dronów użytych do ataku na składowisko w Staromłyniwce to 200000 hrywien, co daje ok... 5204 dolary, czyli pieniądze w granicach jednego standardowego pocisku do armaty 155 mm. Trudno jednak zweryfikować ten koszt, bo nie mamy tu informacji, czy wchodzą w niego np. same drony, drony z ładunkiem czy tylko te drony, które doleciały.

Należy bowiem pamiętać, że na każde nagranie z udanym trafieniem takiego drona, jest przynajmniej kilka dronów, którym się nie udało. Ostatecznie więc niewielkie drony z ładunkiem wybuchowym nie zastąpią skutecznej pełnoprawnej amunicji. Jeśli jednak ukraińscy operatorzy są już na takim poziomie umiejętności, to faktycznie możliwości implementacji użycia dronów są ogromne, zwłaszcza wobec zbyt dużej pewności Rosjan jak w Staromłyniwce.

***

Bądź na bieżąco i zostań jednym z 90 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Geekweek na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Rosjanie | Ukraina | Ukraińcy | Drony
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy