Drony Malloy T150 w drodze do Ukrainy. Co potrafią?
Brytyjski premier Boris Johnson w swoim ostatnim przemówieniu do członków ukraińskiego parlamentu zapowiedział kolejny pakiet pomocy wojskowej dla Ukrainy, w którym znajdą się m.in. drony transportowe. Jak doprecyzowuje magazyn The Time, powołując się na źródła wojskowe, najpewniej chodzi o drony Malloy T150 produkowane przez lokalną firmę Malloy Aeronautics.
Ukraińcy już niebawem otrzymają kolejny pakiet pomocy wojskowej, tym razem o wartości 300 mln funtów, pochodzący z Wielkiej Brytanii - jak zapowiedział podczas jego ogłaszania brytyjski premier, znajdą się w nim m.in. radary umożliwiające lokalizowanie rosyjskiej artylerii, tysiące noktowizorów oraz 20-30 dronów transportowych zdolnych do przenoszenia ciężkiego wyposażenia. Znaczenie bezzałogowych statków powietrznych w trwającym w Ukrainie konflikcie jest ogromne, ale dotąd słyszeliśmy raczej o dronach ofensywnych czy zwiadowczych, jak tureckie Bayraktary TB2 czy amerykańskie drony typu kamikadze Siwtchblade oraz zupełnie nowe Phoenix Ghost, których dostawy zapowiedział prezydent Joe Biden.
Drony to nie tylko ofensywa. Co potrafi Malloy T150?
Drony to jednak nie tylko działania zwiadowczo-bojowe, ale również transportowe, dzięki którym bez narażania życia żołnierzy można dostarczyć na front żywność czy wyposażenie. Doskonale zdaje sobie z tego sprawę brytyjska marynarka wojenna, która ściśle współpracuje z producentami takich urządzeń, m.in. lokalną firmą Malloy Aeronautics. Jak informuje magazyn The Time, to właśnie drony tego przedsiębiorstwa, a konkretniej modele Malloy T150, trafią do Ukrainy w ramach zapowiedzianej pomocy.
Co takiego potrafią te drony? To drony transportowe o maksymalnym udźwigu 68 kilogramów, które mogą pozostawać w powietrzu przez ok. 36 minut i pochwalić się maksymalnym zasięgiem ok. 70 kilometrów. Co warto jednak zaznaczyć, Malloy T150 to statki powietrzne z wymiennym akumulatorem, więc operatorzy, sterujący ich działaniem z poziomu laptopa, nie muszą czekać godzinami na naładowanie baterii, by ponownie wysłać drony do akcji.
Wystarczy wymienić ją na świeżą, co znacznie zwiększa użyteczność tych jednostek i śmiało można zakładać, że brytyjski pakiet pomocy zawiera ogromne ilości takich akumulatorów - co więcej, producent już w 2020 roku informował, że pracuje nad technologią bezprzewodowego ładowania akumulatorów w locie.
Mowa o rozwiązaniach zaprojektowanych z myślą o szybkim dostarczaniu towarów o wysokiej wartości w najtrudniejszych warunkach wojskowych, które od 2020 roku były testowane przez brytyjskich żołnierzy w środowisku arktycznym, pustynnym i morskim, by zagwarantować niezawodne działanie niezależnie od sytuacji. I choć źródła podają, że Ukraińcy będą wykorzystywać drony Malloy T150 głównie do transportu zaopatrzenia medycznego i logistycznego, to jak deklaruje producent mogą “dostarczyć wszystko w dowolne miejsce w każdych warunkach atmosferycznych", co oznacza nie tylko żywność i wodę, ale i wymienne części, uzbrojenie, amunicję, paliwo czy inne wyposażenie niezbędne na froncie.
Drony Malloy T150 latają również w nocy, a po dotarciu na miejsce mogą wylądować w celu manualnego rozładowania albo zrzucić ładunek w locie, co zwiększa bezpieczeństwo odbierających go żołnierzy (i zdaniem niektórych źródeł daje także możliwość zrzucenia ładunku wybuchowego, ale zarówno brytyjska armia, jak i Malloy Aeronautics, milczą na ten temat).
W warunkach bojowych bardzo duże znaczenie ma również fakt, że drony Malloy T150 są produkowane seryjnie, a producent oferuje wymienne części - Brytyjczycy z wiadomych względów nie podają, ile takich dronów znajduje się na wyposażeniu ich armii i czy egzemplarze wysyłane do Ukrainy pochodzą z ich zapasów, czy też bezpośrednio od producenta.
Przy okazji warto wspomnieć, że Malloy Aeronautics ma w swojej ofercie jeszcze bardziej imponujące powietrzne statki bezzałogowe, jak choćby testowane na początku kwietnia wspólnie z Royal Navy modele T-600 i Windracer Ultra, zdolne do przenoszenia na długie dystanse ładunku o wadze 100 kg i nawet 250 kg w przypadku krótszych dystansów, a biorąc pod uwagę, że premier Boris Johnson nie podał konkretnego modelu, teoretycznie i one mogą trafić w ręce Ukraińców broniących się przed agresją Rosjan.