Karuzela dla twardzieli
Wirówka połączona z symulatorem lotu, jedna z najnowocześniejszych na świecie, będzie służyć naszym Siłom Powietrznym.
Do +16g
Przy tak wysokich wartościach może dochodzić u nich do zaburzeń widzenia, dezorientacji przestrzennej, a nawet do całkowitej utraty świadomości (efekt G-LOC). Może się to przytrafić nawet najbardziej doświadczonym, co potwierdza katastrofa białoruskiego Su-27 na radomskich pokazach lotniczych w 2009 roku. Według nieoficjalnych informacji, w trakcie wykonywania ewolucji akrobatycznych na skutek przeciążenia doszło do częściowej utraty przytomności u pilota. Maszyna się rozbiła i zginęło dwóch członków załogi, którzy nie zdążyli się katapultować. Ich wyszkolenie - w czasie tego typu pokazów występują najlepsi z najlepszych - w tym wypadku ich nie uratowało.
Nowa wirówka pozwala generować nie tylko dodatnie przeciążenia, gdy krew odpływa z mózgu pilota, lecz także ujemne - gdy napływa. W przypadku gwałtownych zmian kierunku przeciążenia odporność pilotów jest mniejsza niż na przeciążenie jednokierunkowe, a takie zjawisko może występować w czasie niektórych ewolucji w powietrzu. Wirówka w WIML-u jest w stanie wytwarzać przeciążenia nawet do +16g.
- Takich wartości nie stosuje się w przypadku treningu i badania odporności ludzi, ale daje nam to duży zapas możliwości - zachwala Zbigniew Żukowski, szef logistyki w WIML-u. - Przyspiesza ona błyskawicznie - w jedną sekundę może dojść do wartości +14g - dodaje.
Obracająca się w trzech osiach kabina pozwala odtworzyć dowolne przyspieszenia występujące w czasie lotu. Jest przymocowana do ośmiometrowego ramienia, na którym obraca się po okręgu. Ponadto sama ma dwie osie obrotu: boczną i wzdłużną, więc symuluje przechyły samolotu we wszystkich kierunkach. Dzięki temu można w niej ćwiczyć manewry zbyt niebezpieczne do wykonania w trakcie lotu prawdziwą maszyną. Widoczność zapewnia paraboliczny ekran - pilot ma ogląd sytuacji przed sobą, ale też częściowo na boki samolotu.
Wyświetlane są tam obrazy terenu, w tym takich prawdziwych miejsc, jak wojskowe lotniska w Łasku i Poznaniu-Krzesinach. Oprogramowanie można aktualizować, dodając dowolnie wybrane rejony lotów.
Jak prawdziwy samolot
Symulator może być używany do ćwiczenia czynności przedstartowych, lotów w dzień i w nocy, w różnych warunkach atmosferycznych ? można na nim symulować nawet oblodzenie pasa lotniska, trenować loty i nawigację przyrządową, wyprowadzanie statku powietrznego z nietypowych położeń, użycie uzbrojenia przeciw celom na ziemi i w powietrzu, walkę z innymi samolotami oraz wykorzystanie zasobów maszyny, która uległa awarii lub została uszkodzona w walce.
- Na tej wirówce jesteśmy w stanie dość wiernie odwzorować wszystkie figury zaawansowanego pilotażu - opowiada inżynier Marek Wołkanowski, zastępca kierownika zakładu szkolenia i treningu lotniczego w WIML-u. - Pilot sam może wpływać na dynamikę lotu. Symulator zachowa się jak prawdziwy samolot. Zwolni, gdy w locie wysuniemy podwozie. Ekran jest kopią sfery w kabinie pilota, co stwarza złudzenie perspektywy - wyjaśnia.
- To duży skok jakościowy w stosunku do poprzedniego urządzenia. Ta wirówka to również symulator lotu. Kabina jest bardzo zbliżona do tej, która jest w F-16. Urządzenie reaguje na ruch sterów jak prawdziwy samolot i w przypadku choćby symulowanej walki powietrznej pozwala na wykonywanie manewrów, w których czasie można sprawdzić, przy jakich przeciążeniach pilot jest w stanie kontynuować walkę - mówi podpułkownik Kurkiewicz.
- Oczywiście są ograniczenia, których nie da się pokonać, dlatego w szkoleniu symulator nigdy nie zastąpi prawdziwego samolotu. Wirówka może jednak ten trening znacząco wesprzeć oraz posłużyć do nauki i doskonalenia techniki prawidłowego oddychania oraz napinania mięśni podczas dużych przeciążeń. To ważne, aby nie utracić świadomości w czasie manewrów, gdzie przeciążenia dochodzą do +9g. Jeśli pilot chce latać samolotem F-16, w ramach jednego z wielu różnych testów musi wytrzymać 15 sekund przy +9g. Da się to zrobić, trzeba jednak wiedzieć jak - zdradza pilot F-16.
Ćwiczenia na symulatorach
Jak nas zapewnili pracownicy WIML-u, wcześniej podobne testy wirówka przechodziła w czasie symulacji myśliwca MiG-29. Ocena właściwości urządzenia sformułowana przez pilota tego typu samolotu była podobna do oceny pilota F-16: wiernie oddaje ona możliwości prawdziwej maszyny.
W przyszłości wirówka może symulować także inne typy samolotów. - Chciałbym, żeby były to co najmniej trzy. Może być ku temu okazja, gdy do Sił Powietrznych wejdzie nowy samolot szkolno-bojowy typu LIFT. Jeszcze nie wiadomo, jaka maszyna zostanie wybrana. Gdy już takie informacje otrzymamy, pozostanie nam zamówić u producenta kopię jej kokpitu i odpowiednie oprogramowanie - objaśnia dyrektor Truszczyński.
- Po raporcie komisji Jerzego Millera, który wskazywał na przyczyny katastrofy smoleńskiej, mamy do czynienia z pilną potrzebą rozpoczęcia szkolenia pilotów na symulatorach konkretnych typów samolotów. Nasza wirówka może być łatwo do tego dostosowana, bo po uzupełnieniu jej wyposażenia i oprogramowania może symulować każdy typ maszyny. Piloci mogliby ten element ćwiczeń wykonywać u nas - uważa Truszczyński.
- Już możemy powiedzieć, że jesteśmy zadowoleni - zapewnia Żukowski. - Producent spełnił nasze oczekiwania i jest otwarty nie tylko na zapewnienie serwisu urządzenia, co jest przewidziane w umowie, lecz także gotów jest je udoskonalać, jeśli zgłosimy taką potrzebę - dodaje.
Potrzeba udoskonalania, z wyjątkiem dostosowania symulatora do odwzorowania samolotu typu LIFT, może się jednak szybko nie pojawić. - Moim zdaniem jest to najnowocześniejsza wirówka na świecie - ocenia logistyk. - Amerykanie mają podobne urządzenie, ale nasze ma tak dużo nowych elementów, że raczej je przebija. To było dla nas największe wyzwanie, żeby stworzyć coś, czego jeszcze nie było. Chcieliśmy mieć narzędzie, które wyprzedzi nasze potrzeby, i to się udało. Nawet za piętnaście lat będzie to nowoczesne urządzenie, które z powodzeniem będzie można dostosować do symulowania samolotów najnowszej, piątej generacji - wyjaśnia.
Budynek z kotwicami
Kabina do złudzenia przypomina kokpit nowoczesnych samolotów. Symulator jest sterowany przez 30 sprzężonych ze sobą komputerów. "Siła tego urządzenia drzemie w mechanice, bo wszystko, co dochodzi do kabiny - prąd, dźwięk, obraz wideo, ciśnienie gazów, sygnały sterownicze i te z aparatury medycznej - jest przepuszczone przez ruchome łącza. Moc komputerów, choć duża, nie jest czymś niespotykanym", przyznaje Mariusz Walas, informatyk w pracowni wirówki. Hardware i software symulatora też robią jednak wrażenie.
Nową wirówkę kupiono za pieniądze z budżetu Ministerstwa Obrony Narodowej. Jest już prawie spłacona. Prawie, bo pierwotnie miała kosztować 60 milionów złotych. Wstrzymanie tej inwestycji przez ministra obrony w 2009 roku ? gdy doszło do kryzysu gospodarczego ? i wznowienie programu budowy po siedmiu miesiącach wpłynęło jednak na zwiększenie kosztów. Producent kazał sobie zapłacić za przestój w pracach i ich wznowienie. Pieniądze w przypadku nowego urządzenia są sprawą kluczową. Wirówka musi więc na siebie zarobić.
- Zyski pewnie nie będą duże, ale liczę, że urządzenie będzie się samo finansować - przyznaje dyrektor WIML-u. Dlatego instytut już rozpoczął poszukiwanie chętnych do wykorzystania możliwości wirówki. Procedurę szkoleń certyfikowali Amerykanie. To dla nich ważne - gdyby zdecydowali się przysyłać na treningi do Polski pilotów stacjonujących w Europie, byłoby to dla nich rozwiązanie tańsze i wygodniejsze niż wysyłanie ich do ojczyzny.
Posłuży do badań
To właśnie badania naukowe prowadzone w WIML-u, ale także przez inne ośrodki badawcze i naukowe, mogą być źródłem częściowego finansowania utrzymania i pracy nowoczesnego sprzętu. O ile bowiem cena jednego badania nie musi być wysoka, o tyle po uwzględnieniu kosztów utrzymania trzeba za nie zapłacić około 6 tysięcy złotych. To i tak konkurencyjna cena, ponieważ w innych krajach europejskich wynajęcie urządzenia o zbliżonych parametrach kosztuje od 10 do 15 tysięcy euro dziennie.
- Będziemy zabiegać o to, by resort nauk partycypował w części ponoszonych kosztów - opowiada Truszczyński. - Chcemy przygotować programy badawcze, które uzasadnią potrzebę finansowania z budżetu tego resortu. Te badania pozwolą opracować metody podnoszenia wydolności pilotów w trudnych warunkach, bo to ona jest najsłabszym ogniwem w systemie człowiek-maszyna - wyjaśnia.
Głównym odbiorcą usług WIML-u powinny być Siły Powietrzne. - Większe niż dotychczas zainteresowanie tym projektem ze strony naszej armii oraz wsparcie MON dla świadczenia usług armiom zagranicznym mogą spowodować, że wirówka nie będzie przynosić strat - dodaje dyrektor WIML-u.
Krzysztof Kowalczyk
Śródtytuły pochodzą od redakcji portalu INTERIA.PL.