Katastrofa Titanica co tydzień? Rosjanie obojętni na śmierć swoich żołnierzy
Rosja co tydzień traci średnio tylu żołnierzy na wojnie z Ukrainą, ile osób zginęło na Titanicu. Niewyobrażalne straty w ludziach w tej absurdalnej i często niezrozumiałej dla samych Rosjan wojnie są im obojętne, a nawet ich nie interesują. Czy Rosja to kraj barbarzyńców?
Sprawa śmierci i trwałego kalectwa rosyjskich żołnierzy na wojnie z Ukrainą to w Rosji temat tabu. Oficjalna propaganda o tym milczy, a jedynie niezależne od Kremla ośrodki analityczne od czasu do czasu podają przerażające liczby.
Na początek spójrzmy na dane, które każdego dnia podaje sztab ukraińskiej armii. Najnowsze zestawienie strat poniesionych 20 lipca przez rosyjską armię jest szokujące - od początku agresji na Ukrainę trwale zostało "wyeliminowanych z walki" 240 tysięcy żołnierzy. W tej liczbie są zarówno zabici, jak i ciężko ranni, których stan nigdy nie pozwoli na powrót na front.
W kolumnie po lewej stronie obok łącznej liczby rosyjskich ofiar widzimy informację +550. To oznacza, że tylu żołnierzy miało zginąć (lub trwale utracić zdrowie) tylko jednego dnia, czyli 20 lipca. Te liczby są czasami trochę mniejsze, ale z przerażającą regularnością przekraczają pół tysiąca. Zakładając, że na jednego zabitego przypada średnio czterech ciężko rannych żołnierzy, to 20 lipca śmierć poniosło ok. 150 Rosjan.
Nawet jeśli założymy, że ukraiński sztab generalny zawyża liczbę ofiar poniesionych przez wojska Putina, to i tak skala strat w ludziach może być niewyobrażalna. Warto sięgnąć do niezależnych źródeł rosyjskich.
Dwie rosyjskie redakcje - Meduza i Madiazona - przeprowadziły śledztwo i w urzędach sprawdziły dane w rejestrach spraw spadkowych. Śmierć każdego żołnierza sprawia, że rodzina uruchamia procedurę spadkową i domaga się wypłaty rekompensaty od armii.
Dzięki tej prostej metodzie można obliczyć liczbę nadmiarowych zgonów, a to powinno nam dać orientacyjną wiedzę o skali rosyjskich strat na wojnie z Ukrainą. Po zakończeniu śledztwa okazało się, że od lutego 2022 do końca maja 2023 roku zginęło ok. 47 tysięcy rosyjskich żołnierzy. To mniej więcej tyle, ile podaje sztab ukraińskiej armii. W czerwcu i na początku lipca były wyjątkowo ciężkie dla Rosjan walki pod Bachmutem w obwodzie donieckim. To oznacza, że liczba zabitych mogła drastycznie wzrosnąć i obecnie może wynosić nawet ok. 50 tysięcy.
Przez rok i trzy miesiące pełnoskalowej wojny Rosja mogła stracić trzy razy więcej żołnierzy niż Związek Radziecki w czasie dziesięcioletniej wojnie w Afganistanie.
Rosja: niczym katastrofa "Titanica" co tydzień!
Skalę rosyjskich strat dobrze oddaje porównanie z katastrofą Titanica. W nocy z 14 na 15 kwietnia 1912 roku, podczas dziewiczego rejsu na trasie Southampton - Cherbourg - Queenstown - Nowy Jork, RMS Titanic zderzył się z górą lodową i zatonął. Spośród 2208-2228 (źródła w tej sprawie podają różne liczby) pasażerów i załogi "Titanica" zginęło ponad 1505 osób. To mniej więcej tyle, ile ginie (lub trwale traci zdrowie) przez tydzień na wojnie z Ukrainą.
W krajach demokratycznych śmierć dużej liczby ofiar w dużej katastrofie powoduje wielkie poruszenie, a nawet masowe protesty. Zachodni eksperci spodziewali się, że przy takiej skali rosyjskich ofiar musi dojść do ulicznych manifestacji przeciwników wojny, a w konsekwencji nawet zmiany władzy. Nic takiego się jednak nie stało, a Rosjanie wydają się być całkowicie obojętni na śmierć swoich rodaków podczas "operacji specjalnej" (tak jest nazywana wojna z Ukrainą). Utrata "jednego Titanica na tydzień" ich mało interesuje, gdyż - jak sami przyznają często w sondach ulicznych - oni się "polityką nie zajmują". Sprawa zaczęła ich interesować tylko wtedy, kiedy mogli być zwerbowani podczas masowej mobilizacji ogłoszonej przez Putina.
Rosjanie obojętni na śmierć?
Wielu ekspertów powtarza zdanie, że Rosja jest innym światem, w którym śmierć traktowana jest zupełnie inaczej niż na Zachodzie. I bez wojny każdego dnia ginie w Rosji więcej osób w wypadkach samochodowych niż w innych krajach na świecie o podobnej liczbie mieszkańców.
Pijaństwo, nonszalanckie traktowanie życia i całkowita nieodpowiedzialność - dowody na "rosyjski styl życia" możemy każdego dnia oglądać na filmach zamieszczanych w rosyjskich mediach społecznościowych. Oczywiście podobne wypadki zdarzają się wszędzie na świecie, ale mimo wszystko ich liczba w Rosji jest przerażająco wysoka. Na przykład w 2022 roku zanotowano w Rosji 150 tysięcy wypadków drogowych, zginęło w nich 15 tysięcy osób, a 170 tysięcy zostało rannych.
Wielu ekspertów tłumaczy, że tak obojętny stosunek Rosjan do śmierci i cierpienia rodaków ma swoje przyczyny w historii Rosji. Okrucieństwo i pogarda dla życia są trwałym elementem życia mieszkańców Federacji Rosyjskiej.
Dlaczego śmierć tylu żołnierzy nie robi na Rosjanach wrażenia? Lata terroru putinowskiego oczywiście robią swoje, ale i historia Rosji ma wpływ na współczesną postawę Rosjan. Tam jest tak, że nawet jeżeli myślisz inaczej, to i tak nie mów o tym głośno, bo zaraz może się skończyć twoje życie.
Wnioski nie są optymistyczne dla Ukraińców i państw zachodu. Przekroczenie granicy 50 tysięcy ofiar śmiertelnych wojny z Ukrainą w żaden sposób nie wpłynęło na postawę zwykłych Rosjan. I nic nie wskazuje, że to się prędko zmieni.