Może i kiepskie, ale dużo. Rosja zasypuje Ukrainę koreańskimi pociskami
Jak podaje The Times, powołując się na źródła zachodniego wywiadu, Rosja jest bardziej zależna od broni dostarczanej przez Koreę Północną, niż się wszystkim wydaje. To przesyłki z Pjongjangu pozwoliły na postępy na froncie, bo chociaż są kiepskiej jakości, jest ich dużo.
Północnokoreańskie zaangażowanie w rosyjską inwazję na Ukrainę nie jest już tajemnicą, bo chociaż Kim Dzong Un początkowo wypierał się tej współpracy, zaprzeczając wysyłce wyposażenia i amunicji dla oddziałów Putina atakujących Kijów (nawet kiedy zdjęcia w media społecznościowych nie pozostawiały wątpliwości), obecnie jest ono powszechnie znane. Wojska rosyjskie mogą liczyć nie tylko na pociski Hwasong i pojazdy Bulsae, ale i wsparcie północnokoreańskich "kolegów" w okupowanym obwodzie donieckim.
Wystarczy tylko przypomnieć, że w przeprowadzonym w czwartek ukraińskim ataku rakietowym na okupowanych przez Rosję terenach w pobliżu Doniecka zginęło ponad 20 żołnierzy, w tym sześciu oficerów z Korei Północnej. Jak zaś informuje The Times w swojej najnowszej publikacji, skala północnokoreańskiego zaangażowania jest dużo większa, niż mogło się dotąd wydawać. Powołując się na źródła w zachodnich wywiadach, dziennikarze twierdzą, że połowa amunicji artyleryjskiej na wyposażeniu rosyjskiej armii pochodzi z Pjongjangu.