Osa z nowym "żądłem". Samoloty i drony będą spadać z nieba
Fundacja "Come Back Alive" pomyślnie zakończyła realizację projekt HORNET, inwestując ponad 14 milionów hrywien, czyli ok. 340 tys. USD w modernizację kołowych systemów rakietowych ziemia-powietrze Osa, znanych na Zachodzie jako SA-8 Gecko.
Jakiś czas temu pisaliśmy, że przeciągająca się rosyjska inwazja zmusza Siły Zbrojne Ukrainy do coraz bardziej niestandardowego i innowacyjnego podejścia do posiadanych zapasów i wyposażenia, a jednym z przykładów jest eksperymentalne wykorzystanie leciwego już systemu obrony powietrznej krótkiego zasięgu 9K33 Osa (SA-8 Gecko), który pamięta czasy zimnej wojny. To radziecki samobieżny przeciwlotniczy zestaw rakietowy służący do zwalczania celów powietrznych w każdych warunkach atmosferycznych.
Zestaw jest wyposażony w system REGA 2 umożliwiający dowiązanie topograficzne położenia własnego za pomocą systemu GPS, dokładne zobrazowanie pełnej sytuacji w powietrzu przesyłanej od jednostki nadrzędnej oraz przesyłanie meldunków do dowódcy baterii. Poważnym ograniczeniem możliwości tego systemu są jednak pociski 9M33M3, które latają na maksymalnie 15,3 km. To właśnie dlatego ukraińscy inżynierowie postanowili sprawdzić, czy może go zmodyfikować do wystrzeliwania naprowadzanych rakiet powietrze-powietrze R-73 (nazwa raportowa NATO AA-11 Archer).
Zmienili starocie w groźną broń
Jak się okazało, jak najbardziej można. Fundacja "Come Back Alive" pomyślnie zakończyła projekt HORNET, inwestując ponad 14 milionów hrywien (340 000 USD) w modernizację kołowych systemów rakietowych ziemia-powietrze Osa. Celem tych modernizacji jest zwiększenie zdolności Ukrainy do zwalczania dronów, śmigłowców, samolotów i rakiet w ramach bieżących działań obronnych - oczekuje się, że ulepszenia znacząco zwiększą możliwości bojowe systemu, zapewniając krytyczną przewagę w obronie przed różnymi zagrożeniami powietrznymi.
Pociski lotnicze mają wyraźną przewagę, ponieważ działają na zasadzie „odpal i zapomnij”. W przeciwieństwie do standardowych pocisków systemu Osa, R-73 nie wymagają ciągłego naprowadzania. Pozwala to systemowi na natychmiastowe przemieszczanie się po oddaniu strzału, zmniejszając ryzyko kontrataku
Jak dodaje Dubinka, wszystkie pułki rakiet przeciwlotniczych Wojsk Lądowych Ukrainy wyposażone w systemy Osa otrzymały już zmodernizowane jednostki, wyjaśniając przy okazji, że mamy tu do czynienia z akcją analogiczną do realizowanego przy wsparciu USA programu "FrankenSAM" w ukraińskich Siłach Powietrznych. Różnica polega na tym, że w tym ostatnim wykorzystywane są pociski powietrze-powietrze dostarczane przez międzynarodowych partnerów, podczas gdy projekt HORNET opiera się na systemach SAM będących w ukraińskiej służbie od lat 70. i niewiele młodszych pociskach.
R-73 to przełomowe rozwiązanie
R-73 tradycyjnie stanowi wyposażenie samolotów MiG-29, Su-27 i Su-35, nieco starszych maszyn MiG-21, MiG-23, Su-24 i Su-25 oraz śmigłowców bojowych Mi-24, Mi-28 i Ka-50. To jak wspomnieliśmy pocisk typu wystrzel i zapomnij, co oznacza, że po odpaleniu sam naprowadza się na cel bez konieczności ingerencji w tor jego lotu przez zewnętrzne systemy naprowadzające. Detektor podczerwieni pocisku jest chłodzony skroplonym gazem w celu zapobieżenia oślepieniu przez odbicia od powierzchni wody i lądu, a kąt jego przeszukiwania wynosi 60°.
Wybór celu może być realizowany poprzez celownik nahełmowy pilota, a skuteczny atak może być przeprowadzony na odległość od 300 metrów do 30 km. Dzięki sterowaniu gazodynamicznemu, R-73 jest też bardzo zwrotnym pociskiem, prawdopodobnie znacznie lepszym niż jego zachodni konkurent AIM-9 Sidewinder i uważa się, że stał się on impulsem do opracowania nowocześniejszych pocisków tej klasy, jak AIM-132 ASRAAM, IRIS-T czy unowocześnionej wersji AIM-9X Sidewinder obecnie wprowadzanej na uzbrojenie samolotów amerykańskich.