Poborowi z wyspy Sachalin przejadą połowę planety, żeby walczyć dla Putina
Mają do przejechania 7 tysięcy kilometrów, zanim trafią na front pod ostrzał ukraińskich pocisków. Mobilizacja w Rosji wkroczyła w fazę totalną. Wezwania do wojska dostali nawet rezerwiści na Sachalinie.
Wyspa Sachalin to najdalej na północ wysunięta część Rosji, która kojarzy się z gułagami i zabójczym klimatem. Po drugiej wojnie światowej wraz z Wyspami Kurylskimi przejęli ją Sowieci i natychmiast okryła się złą sławą. Po ogłoszeniu mobilizacji przez Władimira Putina na wojnę z Ukrainą wezwanie dostało tysiące rekrutów na Sachalinie. Przed pociągami dzieją się dantejskie sceny.
Nabór do armii odbywa się tak samo jak w czasie II wojny światowej. Najpierw wszyscy pracownicy danego zakładu są wzywani w jedno miejsce. Następnie urzędnik zajmujący się mobilizacją wyjmuje listę i każdy wyczytany natychmiast jest zabierany transportem na front. Nie ma czasu pożegnać się z rodziną czy zabrać z domu rzeczy. Odmowa oznacza nawet 10 lat ciężkiego więzienia.