Przyszłość jest już dziś. Przesył energii elektrycznej bez kabli staje się faktem
Ponad sto lat temu, Nikola Tesla, słynny wynalazca, wykonywał eksperymenty, które miały zaowocować przesyłem energii bez potrzeby użycia kabli. Teraz ta wizja staje się faktem w Stanach Zjednoczonych. Niebawem będziemy mogli zapomnieć o kablach, a smartfony czy samochody będą ładowane energią pozyskaną z otoczenia.
Wspaniałe wiadomości dochodzą do nas zza oceanu. Otóż agencja DARPA, na co dzień zajmująca się projektowaniem futurystycznych technologii przyszłości na potrzeby armii USA, zleciła koncernowi zbrojeniowemu Raytheon przygotowanie systemu, który pozwoli urzeczywistnić piękną wizję Nikoli Tesli.
Nie są to jednak jakieś wizje technologii, która powstanie dopiero za dekady. Ona jest już dostępna, a nawet znajduje się w trakcie zaawansowanych testów. Przebiegają one zaskakująco dobrze. Ta technologia ma umożliwić bezprzewodowe, czyli bez potrzeby użycia kabli, zasilanie w energię elektryczną najróżniejszych urządzeń elektronicznych.
Chodzi tutaj o projekt o wdzięcznej nazwie POWER. Zakłada on budowę małego nadajnika, który mógłby być zainstalowany na bezzałogowych dronach i umożliwiać transfer dużych ilości energii do zasilenia pojazdów, dronów i innego sprzętu wojskowego na polu walki. Naukowcy tłumaczą, że to rewolucja na miarę XXI wieku. Testy pokazują, że można przesłać energię prosto z kosmosu na powierzchnię Ziemi i dalej do urządzeń.
Wyobraźmy sobie, że dzięki tej technologii nie będziemy już nigdy musieli ładować smartfonów, samochodów czy przeróżnych rzeczy codziennego użytku. Nawet sprzęt gospodarstwa domowego będziemy mogli używać poza domem, bez obawy, że nie będziemy mieli dostępu do gniazdka.
DARPA podaje, że koncern Raytheon ma dwa lata na opracowanie prototypu urządzenia do "przechwytywania, przesyłania i przekierowywania wiązek optycznych". Co ciekawe, Pentagon realizuje obecnie jeszcze inne projekty związane z bezprzewodowym przesyłem energii. Specjalne drony kosmiczne będą przesyłać energię na Ziemię, pobierając ją bezpośrednio z orbitalnych farm słonecznych.
— Podczas prowadzonych działań na froncie, energia nie zawsze jest dostępna. Dlatego zdolność jej wytwarzania, magazynowania i ponownej dystrybucji ma kluczowe znaczenie. Technologia ta ma umożliwić naszemu wojsku wytwarzanie energii tam, gdzie jest to bezpieczne i wydajne, oraz łatwą dystrybucję jej na inne platformy — powiedział Colin Whelan, prezes ds. zaawansowanych technologii w firmie Raytheon.
Agencja już w pełni pomyślnie przetestowała taki system przy wykorzystaniu tajnego miniwahadłowca X-37B. Pentagon nie ukrywa, że chce zapewnić swojej armii nieograniczony dostęp do energii elektrycznej na potrzeby jej działania nawet w najtrudniejszych warunkach polowych. Wojna w Ukrainie pokazuje, że dostarczanie paliwa cysternami na linię frontu to nieporozumienie, gdyż takie pojazdy są masowo niszczone przez wroga i trudno im zapewnić bezpieczeństwo.
Dzięki bezpośredniemu przesyłowi energii do dowolnego urządzenia, w końcu będzie można zbudować pierwsze praktyczne czołgi czy pojazdy opancerzone wyposażone w silniki elektryczne, bez potrzeby martwienia się instalacją gigantycznych i niezwykle ciężkich akumulatorów.
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 90 tys. obserwujących nasz fanpage - polub GeekWeek na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!