Rosja nasila ataki w Ukrainie. Dlaczego właśnie teraz?

Wielu ekspertów spodziewało się raczej "przyczajonej" zimy, tymczasem Kreml przeprowadza w ostatnich dniach jedne z najbardziej agresywnych ataków tej wojny. Dlaczego właśnie teraz i na co liczy?

Skutki jednego z ostatnich rosyjskich ataków na Kijów
Skutki jednego z ostatnich rosyjskich ataków na Kijów Oleksandr Khomenko/NurPhotoGetty Images

Pod koniec sierpnia ukraińskie służby wywiadowcze zaczęły informować, że Moskwa powstrzymuje się od ataków rakietowych, aby zgromadzić większy arsenał broni dalekiego zasięgu. W tym czasie armia rosyjska dysponować miała co najmniej 585 rakietami (z wyłączeniem Kh-22) zdolnymi pokonywać dystans przekraczający 500 kilometrów, co pozwala na niszczenie celów w różnych regionach Ukrainy. Co więcej, mimo międzynarodowych sankcji ograniczających import technologii wykorzystywanej przez Rosję, Kreml zwiększył produkcję i gromadził coraz większe zapasy niebezpiecznych pocisków.

Kreml zmienił taktykę? Eskalacja ataków

Eksperci zaczęli się wtedy zastanawiać, czy to konieczność, czy może jakiś nowy plan Putina. Bo z jednej strony mogła to być próba racjonowania broni w obliczu niedoborów, a z drugiej zmiana taktyki wojennej, wynikająca z dostosowywania się do możliwości przeciwnika. Wygląda jednak na to, że właśnie poznaliśmy odpowiedź - we wtorek wieczorem prezydent Wołodymyr Zełenski powiedział, że Rosja wystrzeliła przeciwko Ukrainie 500 rakiet i dronów w ciągu zaledwie pięciu dni. 29 grudnia Moskwa przeprowadziła zaś jeden z największych ataków powietrznych tej wojny, w wyniku którego w Kijowie zginęło 30 osób.

W tym samym czasie nie brakowało też ofiar śmiertelnych w innych częściach kraju, bo w atakach na Charków, Zaporoże czy Odessę zginęło blisko 60 osób. I chociaż Rosja prowadziła już podobne ataki, w ostatnich dniach obserwujemy ich eskalację - dlaczego właśnie teraz? BBC w swoim nowym raporcie zastanawia się, z jakiego powodu Putin zdecydował się na zmasowane ataki na przełomie roku i co to oznacza dla broniącej się Ukrainy.

Zmasowane ataki, różne pociski i różne cele

Jak możemy w nim przeczytać, różnica nie dotyczy jedynie skali uderzeń, ale i taktyki, bo np. atak z 2 stycznia trwał w Kijowie sześć godzin. Rosjanie wystrzelili w tym czasie w stronę stolicy falę dronów, a dopiero po niej nastąpiły ataki rakietowe, w których wykorzystano różne rodzaje broni w celu pokonania i przełamania obrony miasta. I pierwszy raz od wielu miesięcy faktycznie udało im się skutecznie zaatakować centrum miasta, co z pewnością jest bardzo niepokojące.

Zawsze próbują znaleźć lepszy sposób na złamanie naszych systemów obrony powietrznej i zwiększenie skuteczności ataku.
mówił w wypowiedzi dla BBC Oleksandr Musijenko z ukraińskiego Centrum Badań nad Prawem Wojskowym.

Brytyjscy dziennikarze wskazują, że użycie różnych rodzajów rakiet - hipersonicznych, manewrujących i balistycznych oraz wystrzeliwanie ich różnymi drogami powoduje dalsze problemy dla obrony powietrznej. Zwłaszcza, że Moskwa zmienia też cel ataków, raz uderza na cele rozsiane po całym terytorium Ukrainy, a innym razem skupia siłę ataku na jednym mieście.

Rosja zmienia też swoje podejście. 29 grudnia Kreml wycelował swoją broń w miasta w całym kraju, a 2 stycznia właśnie w Kijów i Charków, utrudniając Ukrainie obronę. Ba, ukraiński wywiad informuje też o hakowaniu przez rosyjskich hakerów kamer w Kijowie, które następnie są wykorzystywane w celu szpiegowania umocnień Kijowa i rozpoznania celów.

I chociaż nie jest jasne, jak długo Rosja będzie w stanie przeprowadzać ataki na tak dużą skalę, bo koszt wspomnianego wcześniej ataku z 29 grudnia jest szacowany przez Forbesa na ponad 1,2 mld USD, a jest tylko jednym z wielu. A dlaczego właśnie teraz? Niewykluczone, że chodzi o coraz większe trudności Ukrainy z otrzymaniem potrzebnego wsparcia z Zachodu, gdzie nie tylko zapotrzebowanie znacznie przekracza możliwości produkcyjne amunicji, ale i do głosu dochodzą opcje polityczne sprzeciwiające się takiej pomocy. Mówiąc krótko, to moment, kiedy Rosja ma do dyspozycji kumulowane miesiącami pociski, a zapasy ukraińskie szybko topnieją.

Podzieliliśmy nasze systemy ze względu na różne rodzaje zagrożeń. Dlatego bardzo ważne jest dla nas zdobycie tego wsparcia.
dodaje Musijenko.
Suplementy nie podlegają żadnej kontroli. Łykamy je na potęgęINTERIA.PL
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas