Rosja rozmieszcza artylerię z lat 50. Ma obronić Kursk, choć pamięta czasy Stalina
Rosja od jakiegoś czasu wyciąga z magazynów broń, która pamięta czasy Stalina. Teraz jednak mają jej użyć do obrony własnego terytorium. Czy tak przestarzała artyleria ma jeszcze rację bytu, a szczególnie w tak ważnym zadaniu?
Rosyjska armia rozpoczęła wykorzystanie armat polowych M-46 do obrony obwodu kurskiego. Ta wycofana od lat 70. artyleria pojawiła się na filmie upublicznionym przez rosyjskie Ministerstwo Obrony. Prawdopodobnie ma on służyć między innymi zachęcaniu Rosjan do wstąpienia do armii, choć chwalenie się tak starym sprzętem wydaje się dość absurdalne.
Jak mówi komunikat rosyjskiego MON — nagranie ukazuje pracę artylerzystów obsługujących armaty polowe M-46 w kurskim obszarze granicznym. Załogi przygotowują stanowiska ogniowe i niszczą grupy ukraińskich pojazdów opancerzonych.
Artyleria tego rodzaju była już wcześniej wykorzystywana przez Rosjan. Pierwsze doniesienia o przywróceniu tego "antyku" do służby pojawiły się w czerwcu i lipcu tego roku. I spowodowane były ogromnymi stratami w rosyjskiej artylerii. Ocenia się, że obecnie na skutek utraty sporej części artylerii samobieżnej Rosjanie korzystają głównie z dział holowanych takich jak D-30, czy właśnie M-46.
Masowe użycie dział holowanych sprawia, że rosyjskie straty w artylerii rosną, gdyż nie jest możliwe zastosowanie w ich sytuacji taktyki "strzelaj i uciekaj", która jest obecnie podstawą przy wykorzystywaniu artylerii samobieżnej i pozwala zminimalizować ryzyko strat od ognia kontrbateryjnego.
Stare armaty korzystają z niebezpiecznej amunicji od Kim Dzong Una
Prawdopodobnie armaty korzystają z amunicji dostarczanej z Korei Północnej, gdyż kaliber 130 mm od lat 70. powoli znikał ze składów w ZSRR i w Rosji na rzecz 152 mm i 122 mm, które stały się standardem i obecnie nie jest już w Rosji produkowany.
Koreańska amunicja nie jest jednak najwyższej jakości — pojawiały się doniesienia o jej nagłych eksplozjach w lufach podczas wystrzału. Kosztowało to życie wielu rosyjskich artylerzystów i spowodowało utratę sporej liczby cennego sprzętu, którego Rosjanom zaczyna poważnie ubywać. Prawdopodobnie pozostało im około 40 proc. przedwojennych zapasów artylerii.
Czy M-46 to wciąż groźna broń?
M-46 to armata polowa kalibru 130 mm konstrukcji radzieckiej, której projektowanie rozpoczęto w roku 1946. Produkowana była od 1951 roku, a pierwszy raz zaobserwowano ją na stanie Armii Czerwonej w 1954. M-46 powstała na bazie radzieckiej armaty morskiej B13 produkowanej od 1935 roku, a projektowanej od 1929, którą wykorzystywano również jako działo kolejowe w obronie Leningradu.
M-46 zdolna jest strzelać na odległość nawet 38 kilometrów przy wykorzystaniu pocisków z gazogeneratorem obniżającym opór w trakcie lotu. Standardowa amunicja posiada natomiast donośność około 23 kilometrów. Dla porównania amerykańska haubica holowana M777, którą dostarczono Ukrainie, przy standardowych pociskach posiada zasięg 23,5 kilometra. Pociski z gazogeneratorem mają natomiast donośność około 30 kilometrów, a precyzyjne Excalibury naprowadzane na GPS ponad 40 kilometrów.
W radzieckiej armii M-46 została zastąpiona w 1975 roku holowaną haubicą Hiacynt-B kalibru 152 mm. Armata ta jednak do dziś służy w wielu armiach świata, głównie w krajach afrykańskich oraz Azji Południowo-Wschodniej. Obecnie jednymi z głównych jej użytkowników są Iran, Indie oraz Korea Północna, gdzie prawdopodobnie opracowano na jej podstawie artylerię samobieżną.
M-46 jest także używana przez Ukraińców, którzy w 2023 roku otrzymali dostawę tej artylerii z Finlandii, gdzie armaty te służyły do 2019 roku.
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 90 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Geekweek na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!
***
Co myślisz o pracy redakcji Geekweeka? Oceń nas! Twoje zdanie ma dla nas znaczenie.