Rosja "zalewa" nimi Ukrainę. Mają oślepić systemy przeciwlotnicze

Kilka dni temu ukraińskie służby wydobyły ze zbiornika wodnego w Kijowie nowy rosyjski dron, który natychmiast został rozebrany na części i poddany szczegółowej analizie. Jak się okazuje, była to konstrukcja pozbawiona głowicy bojowej, ale zdaniem ekspertów równie groźna jak te uzbrojone, bo w ramach ostatniej taktyki Moskwa dosłownie zalewa nimi ukraińskie systemy obrony powietrznej.

Na ukraińskich radarach wydawał się dużo większy. To nowa rosyjska taktyka
Na ukraińskich radarach wydawał się dużo większy. To nowa rosyjska taktyka MK Mapping @AMK_Mapping_ Twitter

Każda rosyjska nowość przechwycona w Ukrainie natychmiast trafia do lokalnych ekspertów od uzbrojenia, gdzie jest szczegółowo analizowana i nie inaczej było z dronem odzyskanym z kijowskiego zbiornika wodnego. Szybko okazało się jednak, że chociaż radary wskazywały na model typu Gierań-2, który mierzy nieco ponad 3,5 metra długości, ma rozpiętość skrzydeł 2,5 metra, waży około 200 kilogramów i przenosi ładunek bojowy o masie 40-50 kg, z wody wyciągnięto zdecydowanie mniejszą konstrukcję o wielkości przeciętnego człowieka.

Zdjęcia krążące w sieci pokazują, że dron był na tyle lekki, że jedna osoba mogła go przenieść na ramieniu. Jak to możliwe? Rosyjska konstrukcja okazała się wabikiem, który zamiast głowicy bojowej miał w środku częściowo pokrytą folią aluminiową kulę wydrukowaną na drukarce 3D. To soczewka Luneburga, czyli rodzaj przynęty radarowej, która oszukuje systemy obrony powietrznej, tworząc iluzję znacznie większego celu niż rzeczywisty obiekt.

Czym jest soczewka Luneburga?

Jej celem jest manipulowanie sposobem, w jaki fale radiowe są odbijane i rozpraszane po napotkaniu obiektu. Systemy radarowe zazwyczaj określają wielkość celu, analizując odbite fale radiowe i porównując je z modelami znanych typów obiektów. Właściwości optyczne soczewki Luneburga sprawiają, że fale radiowe wydają się pochodzić od obiektu o innych rozmiarach i kształtach.

Zasadniczą cechą soczewki jest to, że jej współczynnik załamania jest zaprojektowany tak, aby tworzył rozszerzającą się sferę, która dostosowuje rozchodzenie się fal radiowych. Dzięki temu drony wyposażone w taką soczewkę mogą ukrywać swoje rzeczywiste rozmiary, imitując duże obiekty. Tym samym dron o wartości od 1000 do 1300 dolarów bez problemu udaje konstrukcję o wartości 20 tys. dolarów, myląc systemy obronne i odwracając ich uwagę od poważniejszych zadań. 

Tanie drony-wabiki w akcji

Jak słusznie zauważa serwis BulgarianMilitary.com, obie strony konfliktu już od ponad półtora roku używają dronów wykonanych z tanich lekkich materiałów, jak tektura, perforowana folia czy tektura typu "plaster miodu", które pozwalają na produkcję dronów kamikadze przy minimalizacji kosztów, ale po stronie rosyjskiej obserwujemy właśnie intensyfikację takich wysiłków, a do tego coraz częstsze "oszukiwanie".

A rosnące użycie dronów-wabików to poważne wyzwanie dla systemów obrony powietrznej, szczególnie w kontekście dysproporcji kosztów pomiędzy tanimi dronami a drogimi pociskami przechwytującymi potrzebnymi do ich zwalczania. Ukraina i jej zachodni sojusznicy polegają na zaawansowanych i kosztownych systemach obrony powietrznej do przechwytywania dronów typu Gierań-2, więc ich zaangażowanie do neutralizacji wabików jedynie imitujących takie zagrożenie, powoduje znaczące obciążenie budżetów wojskowych i logistyki.

Zachód obciążony finansowo

Dron-przynęta kosztuje od 1000 do 1300 dolarów, podczas gdy pociski przechwytujące lub nowoczesne systemy obrony powietrznej mogą kosztować dziesiątki tysięcy dolarów. To powoduje nierównowagę finansową - sojusznicy dostarczający Ukrainie takie technologie odczuwają rosnące koszty, podczas gdy Rosja oszczędza i przeznacza środki na produkcję innego wyposażenia.

W dłuższej perspektywie może to prowadzić do znacznego wyczerpania pocisków i innych zasobów, które mogłyby być lepiej wykorzystane na ważniejsze i większe zagrożenia. Nieefektywne użycie tych zasobów obciąża łańcuch logistyczny i budzi strategiczne obawy dotyczące trwałości zasobów obrony powietrznej.

Czy sztuczna inteligencja jest niebezpieczna?Polsat
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas