Rosjanie boją się latać nad Morzem Czarnym. To zasługa unikatowej broni Ukrainy
Walka o dominację na Morzu Czarnym nabiera tempa. Kolejne ukraińskie drony morskie mają otrzymać unikatowy w skali świata pakiet uzbrojenia przeciwlotniczego. Rosyjscy piloci myśliwców i śmigłowców mają się czego bać, bo rakiety, które otrzymają drony, są niewykrywalne dla ich systemów pokładowych.
Drony morskie Magura V5, obok Sea Baby, to zdecydowanie najsłynniejsze ukraińskie wodne bezzałogowce. Na ich koncie jest między innymi zniszczenie ultranowoczesnej korwety patrolowej Siergiej Kotow i prawdopodobne zatopienie silnie uzbrojonego okrętu rakietowego Iwanowiec. Łączne straty Rosjan z tytułu działalności dronów Magura wynoszą około 500 milionów dolarów i poza uzbrojonymi jednostkami opiewają także na okręty desantowe oraz wiele mniejszych jednostek patrolowych i transportowych.
Lekkie drony Magura dopełniają zdolności cięższych Sea Baby, są przede wszystkim bardziej zwrotne i przez to łatwiej uniknąć im wrogiego ostrzału. Przez to używane są głównie do atakowania celów poruszających się po otwartym morzu, a nie stojących w porcie.
Nowe pociski dla ukraińskich dronów morskich.
Ukraiński wywiad wojskowy poinformował, że na należących do nich dronach Magura V5 umożliwiono instalację pocisków przeciwlotniczych R-73 (w kodzie NATO AA-11 Archer). Są to pociski używane przez samoloty myśliwskie. Niedawno mogliśmy obejrzeć film lotnictwa Ukrainy, na którym widoczne było trafienie drona pociskiem R-73 z bardzo bliskiej odległości.
R-73 to pociski powietrze-powietrze krótkiego zasięgu. Ich główną cechą, która powoduje, że są bardzo groźne dla niczego nieświadomych rosyjskich pilotów nad Morzem Czarnym, jest to, że są naprowadzane na podczerwień. Dzięki temu cały system naprowadzania pocisku znajduje się w jego wnętrzu. Systemy pokładowe takie jak RWR, nie są w stanie wykryć wystrzelenia pocisku, jeśli więc pilot nie zauważy, że w jego stronę zmierza rakieta, to najprawdopodobniej zostanie zestrzelony.
Pociski z naprowadzaniem na podczerwień są oczywiście wrażliwe na różnego rodzaju zakłócenia m.in. flary, a ich zasięg, w szczególności po wystrzeleniu z powierzchni wody jest niewielki. Mimo to wydaje się, że obecnie jest to jedno z prostszych i bardziej efektywnych asymetrycznych rozwiązań umożliwiających dronom niszczenie lotnictwa wroga.
Tego typu rozwiązania są naprawdę efektywne - Rosjanie bardzo się ich boją. Gdy tylko je zobaczą, to boją się nawet latać w okolicy.
To niejedyne ukraińskie drony wodno-przeciwlotnicze
Ukraina posiada już drony z pociskami przeciwlotniczymi, ale ich skuteczność do tej pory nie jest zbyt imponująca. Prawdopodobnie w dronach Magura usprawniono jednak system sterowania wystrzeleniem pocisków, gdyż w starszych konstrukcjach tego rodzaju był on dość zawodny.
Magura V5 są także masowo produkowane i wyposażenie ich w tę broń może poważnie zachwiać balansem sił na Morzu Czarnym.
To odpowiedź na "morskie śmigłowce antydronowe"?
Ostatnimi czasy głównym problemem ukraińskich morskich bezzałogowców są rosyjskie patrole śmigłowcowe korzystające z maszyn takich jak chociażby Ka-27, czy Mi-8, które wyposażone są w pokładowe karabiny maszynowe. Załoga śmigłowca patroluje okolicę i w łatwy sposób neutralizuje wszelkie pojawiające się drony morskie, które są doskonale widoczne z pokładu śmigłowca.
Wyposażenie dronów w pociski przeciwlotnicze może sporo zmienić w tej kwestii, gdyż szansa, że dość powolny śmigłowiec uniknie trafienia R-73 nie jest zbyt duża. Byliśmy już jednak świadkami zniszczenia przez śmigłowiec jednego z ukraińskich dronów przeciwlotniczych starszego typu. Możliwe więc, że występowały jakieś problemy techniczne bądź Ukraińcy muszą poprawić swoją taktykę w tym obszarze.
Historia pokazuje, że obie strony konfliktu bardzo szybko przystosowują się do wszelkich trudności. Ukraińcom uda się zmusić Rosjan do odpowiedzi na rosnące zagrożenie ze strony dronów uzbrojonych w pociski przeciwlotnicze czy raczej okaże się to wielkim fiaskiem? Odpowiedź na to pytanie zapewne poznamy niebawem, ale jedno jest pewne, Rosyjscy piloci z pewnością będą czuli się teraz mniej bezpiecznie nad Morzem Czarnym.