Rosjanie nie mogą uciec przed ofensywą. Stan ich wozów to dramat

Zewsząd dobiegają informacje, że Ukraińcy ruszyli z kontrofensywą. Część Rosjan w obliczu ataku mogła wpaść na genialny pomysł, aby zwyczajnie uciec. Ich pech polega na tym, że dowództwo zadbało, aby rosyjskie wozy daleko nie zajechały. Opony wojskowych pojazdów są bowiem tak zużyte, że przyprawią o zawał niejednego kierowcę.

Rosyjskie opony jak rosyjska armia. Kompletna katastrofa

W sieci zaczęło krążyć zdjęcie dość charakterystycznej opony z ciężarówki Kamaz rosyjskiej armii. Wygląda bowiem, jakby nie była zmieniana od czasów upadku ZSRR i każdy kolejny kierowca chciał ją jeszcze trochę "dojechać". Efektem jest prawdziwa redefinicja pojęcia "łysej opony".

Widząc to każdy normalny mechanik i kierowca dostałby zawału. Tak zniszczonej opony nie używalibyśmy nawet w starym rowerze, a co dopiero w wojskowej ciężarówce, która przewozi nieraz ciężki sprzęt czy żołnierzy i to jeszcze w trudnym terenie.

Znając rosyjską armię, nie zdziwilibyśmy się, gdyby jej dowództwo dopuszczało do takiego stanu, przyjmując to jako "element zapobiegania dezercji". Rosyjscy dowódcy pomyśleli pewnie, że uniemożliwią swoim żołnierzom plany szybkich ucieczek ciężarówkami, zmieniając je w śmiertelne pułapki.

Reklama

W ten sposób sprawę zniszczonych opon w swoich pojazdach mogą przemianować z "katastrofy logistycznej" na "sprytne rozwiązanie zapobiegania dezercji w obliczu ukraińskiej kontrofensywy". Medale gwarantowane od samego Szojgu.

Ktoś wziął "w łapę"

Do śmiechu nie jest jednak samym rosyjskim żołnierzom. Na kanałach w Telegramie donoszą, że tak zniszczone opony to duży problem na całym froncie, zarówno wśród ciężarówek, jak i innych pojazdach terenowych. Stąd stale wymieniają się informacjami gdzie potrzeba nowych opon.

Podkreślają, że jak w teorii mają one wytrzymywać 52 tysiące kilometrów, to większość już po 40 tysiącach wyglądają tak jak na zdjęciu. Część z nich eksploduje podczas użytkowania w błotnistym terenie. Sami dowódcy zabraniają ich wymiany, dopóki nie wyjeżdżą maksymalnego limitu.

Według Rosjan problem z oponami wymaga interwencji centralnego szczebla Ministerstwa Obrony. Bezpośrednio twierdzą, że są ludzie, którzy biorą duże łapówki, skupując i zaopatrując żołnierzy w takie opony. Biorąc pod uwagę, że mówimy tu o rosyjskiej armii, jest to wręcz pewne.

Gdy Rosjanie mają problem z oponami, Ukraińcy ruszają z atakiem

W czasie gdy Rosjanie donoszą o problemach z oponami w wozach, na ich pozycje mają pędzić właśnie ukraińskie zagony pancerne. Jak podaje Institute for the Study of War, już od niedzieli trwa ukraińska kontrofensywa, gdzie operacje mają miejsce na trzech odcinkach frontu. Obecnie szczególnie ważne potyczki mają toczyć się na terenie obwodu zaporoskiego m.in. w rejonie miejscowości Tokmak czy Orichiw.

Front zaporoski ma być tak ważny, że do walki Ukraińcy mieli już rzucić ciężki sprzęt przekazany w ostatnich miesiącach przez Zachód m.in. czołgi Leopard 2. Na razie ukraińskie wojska próbują przebić się przez ufortyfikowane pozycje Rosjan. Dla ich obrony kluczowa będzie logistyka i przerzucanie żołnierzy między pozycjami, gdzie Ukraińcy będą chcieli wykorzystać mobilność do przełamania słabiej ufortyfikowanych pozycji.

Przemieszczanie się wozami z łysymi oponami w strefie walki to jednak nie najlepszy pomysł. W nieraz ciężkim terenie ukraińskich pól rosyjscy kierowcy równie dobrze mogliby pchać swoje maszyny. To już lepiej iść piechotą przed siebie z podniesionymi rękami.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy